Wrocławianie na mecz 9. kolejki PGE Ekstraligi przyjechali osłabieni nie tylko brakiem zawieszonego Artioma Łaguty, ale też kontuzjowanego Gleba Czugunowa. Wobec stosowanego zastępstwa zawodnika oraz słabej postawy Michała Curzytka i Mateusza Panicza pozostała czwórka musiała łatać wszelkie dziury.
Zawodnicy dwoili się i troili, a Dariusz Śledź wykorzystywał każdy możliwy manewr taktyczny. Ostatecznie trzech jego zawodników pojechało aż po siedem razy, w tym Daniel Bewley. - To nie jest takie trudne. Robiłem trudniejsze rzeczy w tygodniu, więc jest prościej w weekend. Zawsze chce się zdobywać więcej punktów. To był trudny wieczór dla Wrocławia - przyznał zdobywca 12 "oczek".
W Gorzowie jego rodak, Tai Woffinden, nie miał najlepszego dnia, zdobywając 7 punktów z bonusem. Żużlowcy Betard Sparty Wrocław tylko trzy razy wygrali indywidualnie, a dwa drużynowo. - Gorzów miał lepszą prędkość. Gdybyśmy lepiej startowali, to byłoby też lepiej na dystansie. Rywale zdobyli więcej punktów i wygrali, ale myślę, że możemy spoglądać w przyszłość, co nieco poprawić i wrócimy do wygrywania - zauważył reprezentant Wielkiej Brytanii.
Indywidualnego dorobku 23-latka w starciu przeciwko Moje Bermudy Stali Gorzów w innych okolicznościach byłoby można mu pozazdrościć. Po wyciągnięciu średniej nie wygląda to już jednak tak dobrze. - Dwanaście punktów brzmi dobrze, ale nie kiedy się jechało siedem wyścigów. Były dobre i złe momenty. Chciałbym wyeliminować te gorsze. Ostatni bieg byłoby miło zakończyć wygraną, ale to nie był mój czas - skomentował zawodnik ekipy z Wrocławia.
Za tydzień, 25 czerwca, Daniel Bewley ponownie zawita na Stadion im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wlkp. Tym razem w ramach Grand Prix. - Sporo się nauczyliśmy, zrobiliśmy kilka dobrych ruchów, ale też pomyłek. Myślę, że na Grand Prix będzie lepiej. Materiał do analizy mamy, jak zawsze zresztą - zakończył Brytyjczyk.
Czytaj także:
Betard Sparta poza strefą play-off
Mistrz Polski ma problem
ZOBACZ WIDEO Anders Thomsen o finansach Stali po zniknięciu Marka Grzyba