Betard Sparta Wrocław do Częstochowy przyjechał z jednym celem - zwycięstwem. Podopieczni Dariusza Śledzia chcąc awansować do półfinału, to po porażce na własnym torze musieli ten cel zrealizować.
Już początek meczu pokazał jednak, że ekipie z Dolnego Śląska będzie trudno o korzystny rezultat w Częstochowie. Gospodarze dobrze wychodzili ze startu, a jeśli było inaczej, to świetnie rozgrywali pierwszy łuk.
- Nie było łatwo, bo jak ktoś nie wygrał startu albo nie wyszedł spod taśmy w miarę dobrze, to z tyłu jechało się naprawdę ciężko. Szpryca była bardzo ciężka, co nie ułatwiało jazdy - mówił po meczu w rozmowie z WP SportoweFakty, Michał Curzytek.
ZOBACZ WIDEO Liderzy Stali dostali podwyżki. Prezes zdradza jak wyglądały negocjacje z zawodnikami
Ze względu na prognozy pogody mecz miał status zagrożonego. Długo na torze leżały plandeki, które pojawiły się jeszcze na prostej startowej nieco mniej niż na godzinę przed startem spotkania. Dla wrocławskich zawodników był to kolejny w tym roku występ przy ul. Olsztyńskiej. Czy w jakimś stopniu ten owal ich zaskoczył?
- Nie wiem, czy zaskoczył. Wiedzieliśmy, że będą opady deszczu, choć na pewno nie byliśmy pewni, co do tego, czego się spodziewać. Jednak tor był równy dla wszystkich i niestety nie udało się wygrać - dodał junior.
WTS Sparta Wrocław nie rywalizuje już o medale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, nie zakwalifikowała się również do finałów U-24 Ekstraligi. Jakie wobec tego plany startowe na najbliższe sześć tygodni ma rzeszowianin?
- Mamy finał MIMP, więc chciałbym się tam pokazać w miarę z najlepszej strony. Poza tym nie wiem, czy będę miał jeszcze jakieś zawody, więc zobaczymy i czekamy - zakończył żużlowiec.
Michał Curzytek w sezonie 2022 wystartował w 43 wyścigach PGE Ekstraligi. Zdobył w nich 19 punktów i siedem bonusów, co w tej chwili ze średnią 0,605 plasuje go na 51 miejscu w ligowych statystykach.
Czytaj także:
Jonas Jeppesen odstawiony na boczny tor. Trener tłumaczy powody
"Niezrozumiała walka z Putinem, który nie wie, co to żużel"