Czugunow mówi o wykluczeniu Rosjan. "Niezrozumiała walka z Putinem, który nie wie, co to żużel"

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

Gleb Czugunow zdobył punkt w ostatnim w tym sezonie meczu dla Betard Sparty Wrocław. Po zawodach w Częstochowie, Rosjanin z polskim paszportem m.in. podsumował rozgrywki dla ustępujących mistrzów Polski, którzy kończą poza strefą medalową.

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: W sobotę przyzwoity, można powiedzieć, że nawet dobry występ w Grand Prix we Wrocławiu, a przeciwko Włókniarzowi poszło ci słabo. Co się stało?

Gleb Czugunow, żużlowiec Betard Sparty Wrocław: Czy było słabo? Przegrałem pierwszy bieg, bo na torze jeszcze znajdowała się maź. W drugim biegu wygrałem start, ale doszło do nieporozumienia z Danem (Daniel Bewley - dop. MM). Przywiozłem jednak za sobą Jakuba Miśkowiaka, który był bardzo szybki. Dalej szans nie dostałem, więc nie mogę się ocenić.

Wycofanie cię z dalszej fazy zawodów to była decyzja trenera czy...

No przecież oczywiście, że nie moja. Nic więcej o tym nie wiem.

ZOBACZ WIDEO To Lewicki wyniósł Worynę na wyższy poziom? Zawodnik opowiada o współpracy

Sytuację z Danielem Bewley'em sobie wyjaśniliście?

Tak, Dan powiedział po prostu, że myślał, że to Fredrik Lindgren, a nie ja. Dlatego zdecydował się przyblokować. Wtedy dostałem taką szprycę, która mnie wstrzymała i obok przeleciał "Freddie". Mimo tego czułem się dobrze w tym biegu.

Jak ocenisz tor po opadach deszczu? Raczej był wymagający i decydowały przede wszystkim pola startowe.

Nie ukrywam, że taki tor stwarza problemy wielu zawodnikom, takim jak np. ja. Zostałem wychowany na twardych, śliskich torach w Rosji, więc muszę nad tym popracować, jeżeli w przyszłości w takich sytuacjach chcę robić dużo punktów. Szkoda, że oba mecze w tym ćwierćfinale pojechaliśmy w takich warunkach.

Kończycie sezon. Jak go podsumujesz?

Myślę, że był po prostu dla nas nieudany.

Dlaczego?

Bo, była koncepcja drużyny, która zaraz przed sezonem została zmieniona. To tak jakby zawodnik wyjeżdżał przygotowany do biegu, a ktoś by podbiegł i mu wyciągnął istotną część z motocykla, i tak musiałby sobie radzić.

Wszyscy prezesi po zakończeniu zeszłego sezonu mieli tyle samo czasu, każdy wykorzystał swoje możliwości. Później warunki gry zostały zmienione przez magiczną, niezrozumiałą dla mnie walkę z Putinem, który w życiu się nie dowie, co to jest żużel. Taki ruch w Rosji potrafią fajnie wykorzystać na swoje potrzeby. Wystarczyło zresztą ostatnio włączyć rosyjską telewizję, gdy mówiono o tym, że Europa nie chce dawać wiz Rosjanom. Propaganda o tym dwa tygodnie gadała, że zobaczcie, jacy oni są źli. Dlatego jeśli ta logika ma pomóc w walce z Putinem, to powodzenia. Nic więcej nie mogę powiedzieć.

A jak ocenisz sezon w swoim wykonaniu? Myślę, że oczekiwałeś od siebie więcej, bo przede wszystkim cię na to stać.

Powiedział pan bardzo ważną rzecz, że stać mnie na więcej, ale myślę, że nie mogłem uniknąć sytuacji, w której się znalazłem.

Masz na myśli "hejt" w twoją stronę, który towarzyszył ci zwłaszcza na początku sezonu?

Nie, ten "hejt" to tylko wszystko podgrzał. W kontekście swojej dyspozycji, myślę, że pewne rzeczy muszę pozmieniać. To taki moment mojej kariery, który paradoksalnie nazwałbym pozytywnym.

Bo z porażek wyciąga się wnioski?

To po pierwsze, a po drugie robię się coraz starszy i sam się zmieniam. Jest wiele czynników, które można rozważać, zmieniłem choćby swój team. Myślę jednak, że to przełomowy moment w mojej karierze, który wyjdzie na plus.

Przełomowy moment dalej w Sparcie Wrocław czy rozglądasz się za innym klubem?

Nie wiem. Mówiłem już komuś, nie zostałem przez klub poinformowany, że odchodzę. Mogę się sugerować tylko tym. Na razie żadnych informacji nie dostałem, więc póki co wszystko wskazuje na to, że będę nadal reprezentował te barwy. A jaką dalej klub podejmie decyzję, to już nie do mnie pytanie.

Czytaj więcej:
- Maciej Janowski został bez słów
- Trener Apatora wolał trafić na Motor niż na Włókniarza