Łodzianie pojechali do Krosna bronić ośmiopunktowej przewagi wypracowanej na własnym torze. W trzecim biegu zawodnicy Cellfast Wilków wyszli na prowadzenie.
Jako ostatni linię mety minął w tym wyścigu Norbert Kościuch i na tym jego udział w tym spotkaniu dobiegł końca. W kolejnych startach był zastępowany przez kolegów klubowych.
Za pośrednictwem mediów społecznościowych wyjaśnił, że w jego jedynym biegu zerwał się gwint śruby mocującej sprzęgło. "Takich defektów nie da się przewidzieć" - napisał na Facebooku.
ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka
"Mimo tego, że po piątkowym meczu w lidze duńskiej wiedziałem, że moje silniki są dużo szybsze niż wcześniej, a ja sam czułem się mocny, nie otrzymałem szansy pełnego zaprezentowania swojej dyspozycji" - dodał.
Doświadczony zawodnik rozumie, że łodzianie walczyli w Krośnie o bardzo wysoką stawkę. Nie zgadza się jednak z decyzją sztabu szkoleniowego o odsunięciu go od jazdy po pierwszej serii.
"Szkoda, że w tak ważnym meczu nikt ze sztabu nie zainteresował się i nawet nie zapytał o to, co było przyczyną defektu, bo wtedy - być może - mógłbym jeszcze pomóc drużynie, której ostatecznie niewiele zabrakło, żeby awansować do finału" - zakończył.
Dodajmy, że H.Skrzydlewska Orzeł Łódź przegrał w Krośnie 40:50, a w całym dwumeczu 89:91. Norbert Kościuch zdobył łącznie sześć punktów - wszystkie na własnym torze.
Czytaj także:
- Miedziński powiedział pierwsze słowa po wybudzeniu i od razu wszystkich rozśmieszył
- Cudu w Bydgoszczy nie było. Znany komplet finalistów eWinner 1. Ligi