Statystyki są nieubłagane i udowadniają, że nieprzerwanie, od sezonu 2018, forma Taia Woffindena jest coraz słabsza. Wprawdzie nie można mówić o przepaści, ale tendencja spadkowa trwa. Brytyjczyk po raz pierwszy od 2012 roku nie zdołał wykręcić średniej biegowej równej dwóch punktów. W dodatku został sklasyfikowany dopiero na szesnastym miejscu wśród najlepiej punktujących zawodników PGE Ekstraligi, a obecnie wyprzedzają go chociażby Szymon Woźniak, czy Kacper Woryna.
Błędne koło dało mu się we znaki?
I nie ma w tym nic dziwnego, bo powyższa dwójka jeździ bardzo solidnie. W przypadku rybniczanina, jest on jednym z odkryć sezonu. Niemniej, trudno się spodziewać, że Woffindena przyprawia to o optymizm, bo jest wszak od lat żużlowcem ze ścisłego światowego topu i trzykrotnym mistrzem świata, a jego koledzy dopiero aspirują do szeroko pojętej czołówki światowej, notabene z coraz większym powodzeniem.
- Sytuacja Woffindena nie jest za ciekawa. Nie będę gryzł się w język, on jest największą niespodzianką tego sezonu in minus. Właściwie od początku rozgrywek jechał słabo, zawalił Sparcie wiele spotkań. Myślę, że nastawienie u Brytyjczyka już nie jest to samo, co kiedyś, chyba mniej mu zależy. Nie sądzę jednak, że to była główna przyczyna jego słabszych występów. W pracy każdy chce zarobić jak najwięcej i nawet gdy spadają chęci, zawodowiec nadal czuje głód punktów - mówił Leszek Tillinger.
ZOBACZ WIDEO Ekspert ocenia zmianę w regulaminie i wskazuje kluby, które zyskają najwięcej
- Zawiódł sprzęt, a potem Woffinden wpadł w bardzo powszechny krąg żużlowych kłopotów. Gdy silniki nie jadą tak, jak zawodnik chce, to pojawiają się zmiany. Gdy korekty są zbyt radykalne, powstaje odwrotny efekt od zamierzonego. Potem dochodzi frustracja, bo nie idzie. Bardzo chce, a na chęciach się kończy. Jak jest frustracja, nie ma czystej głowy, komfort pracy się pogarsza. Wydaje mi się, że właśnie w taką spiralę nieszczęść wpadł Woffinden. Zakończenie wieloletniej, owocnej współpracy z Trojanowskim tylko to potwierdza - dodał.
Sparta może kiedyś powiedzieć pas
Choć liczby wskazują, że żużlowiec Betard Sparty Wrocław wcale znacząco nie obniżył lotów, to tym razem wpadki były zdecydowanie bardziej widoczne. Jego średnia nie różniła się wiele w stosunku do roku ubiegłego, ale wystarczająco, żeby ten uplasował się osiem pozycji niżej.
W dodatku wówczas cały zespół spisywał się dużo lepiej i zdobył tytuł DMP. Teraz, gdy zabrakło Artioma Łaguty, niemoc Woffindena w poszczególnych spotkaniach rzuciła się wyraźnie w oczy. Nasuwa się pytanie, co dalej? Jeżeli trzykrotny indywidualny mistrz świata nie powróci do dawnej świetności, zdaniem Tillingera, może nawet stracić pracodawcę.
- Myślę, że Woffinden już nie wróci na mistrzowski poziom. Może i pojeździ te trzy lata na sensownym, solidnym poziomie, ale trudno liczyć na więcej. Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, to on może nawet stracić pracę. Gdyby w przyszłym sezonie miewał problemy z regularnym zdobywaniem dwucyfrówek, cierpliwość zarządu może się wyczerpać. A to nie byłaby dobra opcja. Woffinden ma o co walczyć. Zaaklimatyzował się świetnie we Wrocławiu i doskonale widać, że czuje się tam dobrze. Musi zrobić wszystko, żeby nie zastąpiono go kimś innym w sezonie 2024 - podsumował były prezes Polonii Bydgoszcz.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Woryna stanie się żużlowcem światowego formatu? "On się nie zatrzymuje"
- Niespodzianki nie było. Daniel Bewley po raz pierwszy mistrzem Wielkiej Brytanii!