Żużel. Dziwna gra Jasona Doyle'a. Australijczyk odejdzie z Unii?

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle

Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja Unii Leszno wydawała się klarowana, a drużyna po drobnych zmianach za rok znów miała walczyć o czołowe miejsca w PGE Ekstralidze. Teraz jednak pod znakiem zapytania stoi zatrzymanie w drużynie Jasona Doyle’a.

W teorii wszystko jest już jasne, bo władze Fogo Unii Leszno jeszcze w trakcie sezonu pochwaliły się porozumieniem z Australijczykiem i zadeklarowały przedłużenie kontraktu z jednym z liderów. To jednak tylko teoria, bo od ponad miesiąca Doyle wysyła swoje oferty do innych klubów, a w nieoficjalnych rozmowach z działaczami innych drużyn narzeka na gigantyczne zaległości finansowe. Zawodnik podczas jednej z takich rozmów miał się przyznać, że wynoszą one około 400 tysięcy złotych.

Pierwszym klubem, do którego zwrócił się zawodnik była Abramczyk Polonia Bydgoszcz, a było to jeszcze w momencie, gdy zespół walczył w półfinale play-off eWinner 1. Ligi. Wtedy wydawało się, że chodzi o przejściowe problemy, a rozmowy Jason Doyle'a z innymi zespołami postrzegano jako próbę wywarcia presji na leszczyńskich działaczach i zmuszenia ich do szybszego uregulowania płatności.

Teraz okazuje się, że jest to dopiero początek ofensywy zawodnika, który w ostatnim czasie sam zgłosił się do kilku klubów PGE Ekstraligi z ofertą jazdy. W każdym z nich mówił o zaległościach w Unii Leszno i wyrażał pełną gotowość do podjęcia szczegółowych negocjacji. 37-latek może to robić, bo z leszczyńskim zespołem przed kolejnym sezonem jest związany jedynie ustnym porozumieniem.

ZOBACZ WIDEO Miśkowiak wskazał najważniejszy moment swojej juniorskiej kariery. Wyznaczył też ambitny cel na przyszłość

W Lesznie potwierdzają, że faktycznie pewne zaległości wobec zawodnika istnieją, ale nie są one tak duże i wynikają z terminarza wypłaty kolejnych transz z PGE Ekstraligi, a nie problemów finansowych klubu. Władze Unii są bardzo zdziwione informacjami o negocjacjach zawodnika z innymi klubami.

- Jason Doyle faktycznie nie ma zapłacone za trzy ostatnie mecze, ale nie jest to jakaś gigantyczna kwota i na pewno niedługo zostanie zapłacona. W klubie mamy tak rozłożone terminy płatności, że za ostatnie mecze płacimy zawodnikom z transzy wypłacanej przez PGE Ekstraligę pod koniec października. Moim zdaniem nic nie wskazuje na to, by Doyle’a za rok miało zabraknąć w naszej drużynie - komentuje prezes Unii Leszno, Piotr Rusiecki.

W trzech ostatnich meczach zawodnik zdobył nieco ponad 20 punktów, a to oznacza, że klub nie zapłacił mu stu tysięcy złotych. Problemem mogą być jednak nie oficjalne stawki, a umowy ze sponsorami, o których władze klubu nie mogą oficjalnie mówić. Zresztą to nie pierwszy taki przypadek, bo na niewypłacone pieniądze od sponsorów rok temu narzekał także Emil Sajfutdinow, a jego sprawa wciąż nie została wyjaśniona.

Doyle nie jest zresztą jedynym zawodnikiem, który wyraża chęć do podjęcia rozmów z innymi klubami. Aktywny na rynku transferowym wciąż jest Chris Holder, który też ma już wypracowane wstępne porozumienie z leszczyńskim zespołem na kolejny sezon.

Zobacz także:
Protasiewicz czuje się spełniony
Zwrot akcji w sprawie Smolinskiego?

Źródło artykułu: