Mistrzostwa świata znów bez Rosjan. "Wojna nie zmierza ku końcowi"

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

Poznaliśmy już listę startową żużlowych mistrzostw świata na sezon 2023. Zabrakło na niej miejsca dla Rosjan, którzy nie będą mogli startować nawet pod neutralną flagą. - Chciano uniknąć kontrowersji - uważa Marta Półtorak.

Krótko po tym jak wybuchła wojna w Ukrainie, FIM podjęła zdecydowane działania przeciwko Rosjanom, którzy decyzją światowej federacji zostali wykluczeni z mistrzostw świata SGP. Podobnie ostry kurs obrał Polski Związek Motorowy, który zabronił żużlowcom z Rosji startów w polskiej lidze. Od tamtych wydarzeń minęło kilka miesięcy, wojna trwa nadal, a w środowisku trwają dyskusje, co zrobić z Rosjanami w sezonie 2023.

Po tym jak we wtorek ogłoszono nazwiska żużlowców zaproszonych do cyklu SGP ze stałymi "dzikimi kartami", wiemy już na pewno, że Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow w przyszłym roku znów nie powalczą o tytuł mistrza świata. FIM nie zamierza zatem zmieniać zdania względem Rosjan, choć wydaje się, że inne władze nieco miękną.

Kilka dni temu Thomas Bach, szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, mówił o możliwości dopuszczeniu Rosjan do startów na arenie międzynarodowej pod warunkiem potępienia wojny w Ukrainie. Jest to o tyle ciekawe, że Łaguta i Sajfutdinow mieszkają w Polsce i potępili działania Władimira Putina.

ZOBACZ Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach

- Ciężko powiedzieć, czy Łaguta i Sajfutdinow powinni mieć zgodę jazdy w SGP jako neutralni zawodnicy. Jeśli zawodnik wychodzi i mówi otwarcie, że nie popiera wojny i potępia Putina, to powinien móc startować w imprezach międzynarodowych. Myślę jednak, że przy wręczaniu "dzikich kart" chciano uniknąć kontrowersji - mówi nam Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.

Półtorak zwraca uwagę na to, że Łaguta czy Sajfutdinow zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie przestraszyli się konsekwencji swoich słów i usunęli z mediów społecznościowych wpisy, w których potępiali wojnę i wyrażali solidarność z Ukrainą. - Ich krytycy mogliby powiedzieć, że raz potępiają wojnęm, innym razem nie. Oni też mogliby później stwierdzić, choćby w Rosji, że zostali zmuszeni do takiego oświadczenia albo wygłosili je pod wpływem chwili - dodaje.

Zdaniem byłej działacz, najważniejsze jest to, że Rosjanie znają swoją sytuację i wiedzą, że nie powalczą o mistrzostwo świata. Gorszym rozwiązaniem byłoby zwlekanie z decyzją o liście startowej SGP do zimy. - Lepiej, że już teraz wiedzą, na czym stoją. Zwłaszcza że wojna nie zmierza ku końcowi, a wręcz przeciwnie. Agresor chce dodatkowych emocji, co widzimy po ogłoszeniu mobilizacji w Rosji i wysłaniu rezerwistów na front.

O ile Łaguta i Sajfutdinow mają jasność ws. SGP, o tyle nadal nie wiadomo, co z ich startami w PGE Ekstralidze. Obaj Rosjanie posiadają polskie obywatelstwo i są gotowi walczyć przed sądem o możliwość rywalizacji jako Polacy. Działacze Betard Sparty Wrocław, z którą związany jest Łaguta, wystąpili nawet do byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego o przedstawienie opinii prawnej na ten temat.

- W tym przypadku nie mam wątpliwości, że skoro Artiom i Emil w myśl prawa są Polakami, to powinni mieć zgodę na starty w lidze. Zwłaszcza że obaj opowiedzieli się po konkretnej stronie tego sporu. Nie możemy wrzucać wszystkich Rosjan do jednego worka - kończy Półtorak.

Czytaj także:
PGE Ekstraliga podpisze ważną umowę. Mecze także w czwartki?
Trzęsienie ziemi w Falubazie. Cały zarząd do dymisji!