W piątek w rozmowie z WP Sportowefakty, prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki po raz pierwszy ujawnił, że jeszcze w tym roku żużlowy klub Stelmet Falubaz Zielona Góra zmagał się z wielomilionowym długiem, jaki pozostał w klubie po rządach byłego prezesa, a obecnie senatora RP Roberta Dowhana. Cały wywiad przeczytasz TUTAJ
Kiepska sytuacja klubu w ostatnich latach (spadek z PGE Ekstraligi, a w tym roku brak awansu) miały być jednym z efektów zaniedbań byłego prezesa, który miał ponoć "zaciągnąć kredyt i świętować sukcesy, a potem uciec przed odpowiedzialnością za swoje decyzje".
To zresztą nie jedyne zarzuty, bo mowa była także o nakręcaniu złej atmosfery wokół klubu, skupianiu się tylko na krytykowaniu zespołu, czy wstrzymywaniu swojej zgody na ratowanie Falubazu przed upadłością.
ZOBACZ Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach
- Te wypowiedzi godzą w powagę urzędu prezydenta miasta Zielona Góra jako instytucji, a prywatnie potwierdzają, że coś z naszym prezydentem Januszem Kubickim dzieje się niedobrego. Jego ostatnie wypowiedzi o sytuacji Falubazu, wcześniejsze stwierdzenia o COVID-19, czy inne teorie spiskowe ośmieszają osobę sprawującą urząd prezydenta jednego z większych polskich miast - komentuje Robert Dowhan.
Senator uważa, że cała akcja została zaplanowana i ma na celu zdyskredytowanie go w jego okręgu wyborczym przed zbliżającymi się wyborami.
- Jako polityk już przyzwyczaiłem się do narracji, że wszędzie czają się wrogowie, jak nie Niemcy, to kobiety, LGBT, nauczyciele, czy inni. To absurdalne, że choć od ośmiu lat nie pełnię w klubie żadnej funkcji, to wciąż jestem wskazywany jako winny spadku, czy braku awansu. Zarzut wielomilionowych długów pozostawionych rzekomo po moich rządach, to już kompletne nieporozumienie. Przecież Falubaz, jak każdy inny klub, przechodzi co roku profesjonalny audyt i na tej podstawie otrzymuje licencję na kolejny sezon - tłumaczy Dowhan.
- Jeśli prawdą jest to, co powiedział prezydent Zielonej Góry, to w zmowie musieli być licencjonowani audytorzy, władze PGE Ekstraligi i PZM, bo nikt z nich wcześniej nie wykrył żadnych długów. Jak to możliwe, że przez tyle lat, o rzekomo zaległe gigantyczne pieniądze nie upomniał się żaden podmiot. Przecież nikt nie pozwał Falubazu o długi, żaden zawodnik nie poskarżył się prasie. To musiał być potężny układ, który - jak rozumiem - właśnie odkrył pan prezydent - dodaje Dowhan, który nie krył zdziwienia ostatnim wywiadem Janusza Kubickiego.
Jeszcze nie tak dawno obaj panowie byli w znakomitych relacjach, ale obecnie ich drogi się rozeszły i nie szczędzą sobie uszczypliwości. Areną ich kolejnego sporu został żużlowy klub, który jest dumą miasta, a przez lata był jednym z najpopularniejszych ośrodków żużlowych w całym kraju. Jako twórcę potęgi tego zespołu w XXI w. uznaje się właśnie Roberta Dowhana, bo to właśnie za jego rządów, klub trzykrotnie zdobywał złote medale drużynowych mistrzostw Polski.
- Oczywiście, gdyby nie pan prezydent, to Falubazu w ogóle by nie było. Ba, pewnie nie byłoby całej Zielonej Góry. Proszę tylko wytłumaczyć, jak to jest, że Falubaz był wielki, gdy miasta jako akcjonariusza nie było w klubie, a ostatnie porażki przytrafiły się akurat, gdy to miasto wzięło się za zarządzanie klubem - dodaje z przekąsem Dowhan.
Były prezes wciąż pozostaje współudziałowcem Falubazu i obiecał, że w kolejnych dniach odniesie się szczegółowo do wszystkich zarzutów postawionych mu przez Janusza Kubickiego.
Czytaj więcej:
Nie wie, czy na Ukrainie jest wojna
Prezes rozczarowany postawą lidera