Damian Pawliczak w ubiegłym sezonie miewał dobre wyścigi, które pokazywały, że drzemie w nim potencjał. W tym sezonie zawodnik musiał jednak pogodzić się z rolą rezerwowego, bo startowali regularnie jego rówieśnicy - Jan Kvech i Mateusz Tonder.
Pawliczak na antenie Radia Zielona Góra przyznał, że tego sezonu nie ma co komentować, a żeby to uczynić, to musiałby użyć kilku niecenzuralnych słów.
- Myślałem, że to się potoczy nieco inaczej. Nic nie ustaliliśmy, bo gdybym wiedział, że będę rezerwowym, to bym się do tego przygotował. Ale cóż, jest jak jest - dodał zielonogórzanin.
Dla zawodnika sezon 2022 był debiutem w gronie seniorów. W rozgrywkach ligowych wystartował w zaledwie jednym wyścigu, a na dodatek zakończył go upadkiem. Znacznie więcej miał możliwości do występów w Allsvenskan League.
- To było fajne przeżycie, bo to pierwszy taki pełen sezon, gdzie mogłem startować na całkowicie innych torach. Domowych meczów może nie będę najlepiej wspominał, ale wyjazdowe były w porządku - dodał żużlowiec.
Wychowanek Stelmet Falubazu Zielona Góra nie ukrywa, że dopiero po kilku dniach dotarło do niego, że jego drużyna nie awansowała. Poczuł wtedy lekki niedosyt, ale z optymizmem patrzy na nadchodzący sezon i poczynione przez klub wzmocnienia. W kadrze znajdą się m.in. Rasmus Jensen, Przemysław Pawlicki, czy Krzysztof Buczkowski.
A czy w ekipie prowadzonej przez Tomasza Szymankiewicza znajdzie się Damian Pawliczak? - Czas pokaże. Jeszcze nie wiem. Wstępnie przy kawie rozmawialiśmy z panem Piotrem, ale takich do oficjalnych rozmów jeszcze nie doszło, choć miało dojść. Czy dojdzie? Nie wiem - skomentował.
22-latek przyznał otwarcie, że na pewno zostanie przy żużlu, ale nie wie jeszcze, w jakiej roli. Na brak ofert nie narzeka jednak, bo potwierdził, że dostał propozycję z trzech klubów.
Czytaj także:
Wychowankowie Motoru muszą zadać sobie szczere pytanie. To jest ich życiowa droga
Prezes nie gryzł się w język widząc ich postawę. Mówił wprost, że jest na nich "wk*******"