Żużel. Miał być hitem w Abramczyk Polonii. Jego kariera znalazła się na ostrym wirażu?

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Oleg Michaiłow w kasku niebieskim
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Oleg Michaiłow w kasku niebieskim

Oleg Michaiłow miał być hitem transferowym Abramczyk Polonii Bydgoszcz, tymczasem eWinner 1. Liga brutalnie zweryfikowała Łotysza. Teraz stoi na rozdrożu swojej sportowej kariery, choć chętnych na jego transfer nie brakuje.

[tag=51936]

Oleg Michaiłow[/tag] pod koniec ubiegłego sezonu na brak ofert narzekać nie mógł. Był bardzo kuszącym nazwiskiem dla działaczy szukających wzmocnień w formacji do 24. roku życia. Od początku stał się najpoważniejszym kandydatem do transferu do Abramczyk Polonii Bydgoszcz, choć łączyło się go również ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk.

Brak awansu Optibet Lokomotivu Daugavpils sprawił, że Łotysz zdecydował się na zmianę otoczenia i przeniósł się właśnie do Gryfów. Nie spodobało się to gdańszczanom, o czym w rozmowie z WP SportoweFakty Eryk Jóźwiak mówił tak: - Byliśmy bardzo blisko podpisania kontraktu z Olegiem Michaiłowem, ale ten zachował się tak, jak zachował i z perspektywy czasu nie żałuję. Jak ktoś nie potrafi dotrzymać słowa, to jest to jego problem i nam może to paradoksalnie wyjść na zdrowie.

Sam zawodnik przyznał jednak, że wcale nie było przesądzone, że trafi on do ekipy znad morza. Z dużymi nadziejami związał się więc z klubem z kujawsko-pomorskiego. O radę prosił m.in. Wadima Tarasienkę, który wypowiadał się o zespole w samych superlatywach.

ZOBACZ Jego negocjacje z GKM-em były bardzo szybkie. Wszystko przez specyficzną sytuację

Kluczowa rola

Nie da się ukryć, że dla 23-latka awans do eWinner 1. Ligi był bardzo ważnym momentem w karierze. Musiał on nie tylko sprostać nowym wyzwaniom, ale także wypełnić lukę po dwóch zawodnikach. Pierwszym był Roman Lachbaum, który po inwazji Rosji na Ukrainę został zawieszony przez FIM. To oznaczało, że tym samym lukę po Andreasie Lyagerze, który odszedł do ROW-u Rybnik, wypełni właśnie reprezentant Łotwy.

Jego postawa miała być kluczowa dla Gryfów w walce o finał rozgrywek i przepustkę do PGE Ekstraligi. Początek sezonu nie był zły w wykonaniu Michaiłowa, co zresztą podkreślał sam Jerzy Kanclerzmówiąc, że w lidze nie oczekuje od niego wyników dwucyfrowych, bo od takich rezultatów są liderzy. Tymczasem liga brutalnie zweryfikowała 23-letniego żużlowca. Wobec tego zaczęły pojawiać się głosy, że wkrótce może stracić miejsce w składzie kosztem Wiktora Jasińskiego.

Sam zawodnik powtarzał, że cały czas szuka odpowiednich ustawień, które pozwolą mu osiągać lepsze wyniki. Wspierać go próbował również sam klub, który ściągnął mu do pomocy menadżera Emila Sajfutdinowa - Tomasza Suskiewicza (więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ). Rosjanin udostępnił mu także swoje jednostki napędowe, z których nie mógł korzystać wskutek banicji.

Ostatecznie licznik wyścigów Michaiłowa zatrzymał się na 66 wyścigach. Zdobył w nich 77 punkty i czternaście bonusów, co dało mu średnią biegową 1,379 i dopiero 39. miejsce w lidze. Wygrał zaledwie sześć biegów.

Oleg Michaiłow ma za sobą bardzo trudny sezon
Oleg Michaiłow ma za sobą bardzo trudny sezon

Niepewna przyszłość

Abramczyk Polonia Bydgoszcz nie zdołała awansować do PGE Ekstraligi. Na sezon 2023 zbudowano skład według nieco innego modelu i nie postawiono na magię nazwisk, a poziom sportowy. Trzon drużyny stanowić mają seniorzy, a sztab szkoleniowy będzie miał do swojej dyspozycji nieco większą liczbę zawodników w formacji do lat 24.

Oprócz Michaiłowa kontraktami związali się również Szymon Szlauderbach oraz Benjamin Basso, którego atutem jest możliwość startów pod numerem ósmym, który zarezerwowany jest dla zawodnika do 23. roku życia. W tej sytuacji wątpliwe jest, aby Michaiłowowi udało się przebić do składu.

Menadżer Polonii Krzysztof Kanclerz w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że stanowisko klubu w sprawie Łotysza jest jasne, że zawiódł on oczekiwania. On sam również zdaje sobie sprawę z tego, że czeka go jeszcze trudniejsze zadanie w 2023 roku, by w ogóle zaistnieć w bydgoskiej drużynie.

Choć ma ważny kontrakt, to na brak propozycji nie narzeka. Ponownie w łotewskich barwach widziałby go Nikołaj Kokin, o czym trener mówił otwarcie. Dodaje jednak, że w tej chwili klub nie może sobie pozwolić na wydatek w kwocie 100 tysięcy złotych. I to na samo ściągnięcie go, a trzeba jeszcze pomóc mu w inwestycjach sprzętowych.
 
- Nie otrzymaliśmy oficjalnego zapytania od klubu z Daugavpils. Jeżeli znajdzie się ktoś chętny, żeby wypożyczyć Olega, my jesteśmy otwarci na rozmowy. Gdy tylko dojdziemy do porozumienia z kimś zainteresowanym jego usługami, Łotysz dostanie zielone światło do zmiany barw klubowych - dodał Kanclerz w wywiadzie, który można znaleźć TUTAJ.

W tej chwili wydaje się, że kariera Michaiłowa jest na ostrym zakręcie. Z jednej strony wątpliwe są jego szanse na przebicie się do składu Abramczyk Polonii, a z drugiej strony jest za drogi dla innych klubów. W środowisku mówi się, że sam zawodnik również nie za bardzo wie, co dalej począć w kwestiach sportowych.

- Oleg jest utalentowanym zawodnikiem. Kibicujemy mu i cieszymy się z jego wyników, nawet jeśli w niektórych przypadkach mogą się one wydawać niesatysfakcjonujące - powiedział nam Nils Freivalds, jeden z łotewskich działaczy, który na co dzień jest prezesem Riga Speedway Club.

Czytaj także:
Ten sezon miał decydować o jego przyszłości. Pokonał Zmarzlika i coś wszystkim udowodnił
15-letni wicemistrz świata w Gorzowie. Zdradza, dlaczego wybrał Stal