Włókniarz Częstochowa w okienku transferowym nie próżnował i sprawił swoim fanom dwa ruchy, które należały do hitów całej ligi. Do drużyny spod znaku Lwa dołączyli Mikkel Michelsen oraz Maksym Drabik.
Michał Świącik nie ukrywa, że o duńskim żużlowcu myślał już jakiś czas temu, ale wówczas stawiał on pierwsze kroki w świecie wielkiego żużla i zabrakło dla niego miejsca wśród Lwów.
Po wielu latach startów na obczyźnie do macierzystego klubu wraca z kolei Drabik, który, choć już wiele lat ściga się na żużlu, to jeszcze nigdy nie wystartował w meczu ligowym w biało-zielonych barwach. Jego sposób bycia w ostatnich miesiącach jest mocno komentowany, a we Włókniarzu zdają sobie sprawę z tego, że przenosiny do zespołu mogą pomóc mu odżyć.
ZOBACZ Nicki Pedersen: Musiałem odstawić leki, bo wchodziły mi już na głowę
- Myślę, że ten, kto jest trochę inteligentny i potrafi pomyśleć, to zdaje sobie sprawę z tego, ile ten chłopak przeszedł. Niejeden sportowiec by sobie nie poradził, bo to były trudne momenty, jak sam zainteresowany mówił. Nie miał przy sobie najbliższych osób, a to są bardzo trudne chwile. Przeżył bardzo dużo, ale poradził sobie z tym i zanim ktokolwiek wyda takie opinie, a tym bardziej w klubach, w których był, to powinien się dwa razy zastanowić, jak się kogoś ocenia. Myślę, że powrót do Częstochowy to jest to, że ten zawodnik będzie się tutaj spełniał, ale też to, że pozwolimy mu się odbudować także na kanwie swojego wewnętrznego "ja" - skomentował działacz.
Tegoroczne okienko transferowe było jednym z najciekawszych ostatnich lat. Gwiazdy PGE Ekstraligi mocno zamieszały i w wielu ekipach doszło do mniejszego lub większego przewietrzenia. Dla działaczy dopełnienie kontraktów było dużym wyzwaniem ze względu na rosnące stawki.
- Wszyscy prezesi muszą sobie poradzić z tym jaki mamy rynek i wysokości kontraktów. To jest najlepsza liga świata, która jest mocno pokazywana w telewizji, więc zawodnicy też wiedzą, że mają swoje "pięć minut". A nie ma wielu dobrych zawodników na rynku, więc te stawki zawodnicze wzrosły, a my chcąc jeździć dobrze w lidze, to niestety lub też "stety", musimy spełnić wymagania zawodników, a co za tym idzie, spełnić ich oczekiwania kontraktowe oraz kwoty za punkty. To duża praca i wysiłek, aby zorganizować taki budżet, a w rozmowach z potencjalnymi sponsorami wybiegamy daleko poza granice miasta - powiedział Świącik.
Wszystko wskazuje na to, że Włókniarz Częstochowa w sezonie 2023 pojedzie pod nową nazwą. To by oznaczało, że zmieni się sponsor tytularny, którym ostatnio była firma zielona-energia.com. Prowadzone są rozmowy z kilkoma firmami, które są mocno zainteresowane wsparciem brązowego medalisty Drużynowych Mistrzostw Polski. Ze słów prezesa klubu wynika, że są to partnerzy z dużym potencjałem, a finalizacja tych rozmów ma sprawić, że środowisko częstochowskie będzie zadowolone z poczynionych ruchów.
Czytaj także:
Kocha ścigać się na żużlu, choć ten jest dla niego niczym rollercoaster
Skończył studia i jest gotów na nowe wyzwania