Marcin Nowak dosyć niespodziewanie zdecydował się w listopadzie nie tylko na to, by opuścić H.Skrzydlewska Orła Łódź, ale również eWinner 1. Ligę. Leszczynianin związał się z Texom Stalą Rzeszów i wyrasta na kandydata do jednej z czołowych ról najniższego ligowego szczebla.
Ten ma być dla niego wyłącznie przystankiem. - Nie ma co ukrywać, że interesuje mnie jeden sezon w II lidze i powrót do wyższej ligi z rzeszowskim klubem. Działacze mówią jasno, że nie chcą robić rewolucji po ewentualnym awansie i to był też kolejny argument - powiedział w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Nowak na brak ofert nie narzekał, choć tak naprawdę od początku najmocniej jego nazwisko na giełdzie przypisywano do rzeszowskiego klubu. Chciał go jednak również inny drugoligowiec, Start Gniezno, o czym wspomniał niedawno prezes tamtejszego ośrodka, Paweł Siwiński. Działacz przyznał, że ważną rolę odegrała przeszłość.
- Taka propozycja faktycznie się pojawiła. Skoro Start o tym mówi, to ja też nie będę ukrywał, że było inaczej. Ja miałem już okazję startować w Gnieźnie i po dwóch latach... Może nie tyle czułem się oszukany, co zawiedziony tym, jak zostałem w tym klubie potraktowany. Gdzieś mi ten niesmak pozostał - dodał Nowak.
Zawodnik przyznał, że wie, że klubem obecnie sterują inni ludzie, jednak on sam zdecydował się na angaż w Texom Stali Rzeszów i celuje z nią w najwyższe cele. A przynajmniej na razie na papierze wielu spodziewa się obu drużyn w finale rozgrywek.
ZOBACZ Tomasz Gollob mówi o swojej pracy w telewizji. Otrzymał konkretną sugestię
Czytaj także:
Bał się, że nie będzie w stanie wrócić na tor. Telefon od Cieślaka wiele zmienił
Puka do ekstraligowego składu Włókniarza