Miniony sezon dla Gleba Czugunowa nie był zbyt udany, a wręcz słaby. Na ekstraligowych torach zaprezentował się w 81 biegach, wygrywając 16 z nich. Łącznie zgromadził 104 punkty i 14 bonusów, co przełożyło się na średnią na poziomie 1,457. Co ciekawy najlepszy mecz w jego wykonaniu, w którym zdobył 15 "oczek" i trzy bonusy w sześciu startach miał miejsce na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu przeciwko ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz, czyli jego nowemu pracodawcy.
Tak naprawdę to był pierwszy tak słaby rok w wykonaniu 23-latka, który co prawda nigdy nie był liderem Betard Sparty Wrocław, ale najczęściej był jej solidnym punktem. Na taką postawę mogło mieć wpływ wiele czynników, w tym także naturalne wahania formy, które zdarzają się młodym zawodnikom. On sam przyznaje jednak, że głównym problemem był brak pełnego skupienia się na żużlu. - Nie zajmowałem się nim na tyle poważnie, ile zajmowałem się zawsze. Były inne problemy, bardzo przejmowałem się wojną i tym wszystkim.
- Nie zajmowałem się żużlem w pełni, przez to po prostu byłem gdzieś indziej, dlatego albo wychodziło, albo nie. Tak naprawdę nie byłem zbyt smutny po porażkach, bo o czymś innym myślałem. Dużo wydarzyło się i zmieniło w trakcie sezonu. Myślę, że psychicznie i mentalnie nie dałem sobie rady z tym wszystkim poradzić, ale jest to dla mnie dobra nauka i myślę, że wyszedłem z tego wszystkiego silny - nie ukrywał Czugunow w cyklu "Hej, hej GKM" dla klubowej telewizji GKM tv.
ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!
Po powrocie Artioma Łaguty i przyjściu do wrocławskiego klubu Piotra Pawlickiego zabrakło miejsca w składzie dla urodzonego w Rosji żużlowca. On sam zdecydował się już jesienią opuścić Spartę i został wypożyczony do GKM-u Grudziądz. - Dla mnie to było dość szybkie i zaskakujące w pewnym momencie. Wierzyłem, że zostanę we wrocławskim klubie, jednak musiałem szybko podjąć decyzję. Miałem kilka ofert, ale ta z Grudziądza była najlepsza. Negocjacje trwały tydzień, a może nawet krócej - powiedział dwukrotny zwycięzca Speedway of Nations.
Opowiada on też trochę o kulisach tegorocznego okienka transferowego. W obecnych czasach trudno jest zakontraktować kogoś z czołowych zawodników, ponieważ często dochodzą oni do porozumienia już w trakcie trwania sezonu i to nawet nie w jego końcowej fazie. Równie skomplikowanie wygląda sytuacja z zawodnikami z polskim obywatelstwem, o których często walczy spora liczba klubów. Trochę inaczej wygląda już sytuacja, gdy składy zostaną skompletowane.
- W tym okresie nie było tych propozycji tak dużo. Jeszcze w sezonie interesowało się mną dużo klubów. Nie było też tak, że pozostał mi tylko Grudziądz, ale tych opcji było mniej, niż w trakcie trwania sezonu. Długo bym opowiadał, co mnie przekonało do wybrania tej oferty, ale na pewno będzie to dobry wybór dla nauki startów, bo Grudziądz wymaga treningów nad startami i to jest bardzo ważny aspekt na tym torze - przyznał wielokrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Polski
Wieloletni zawodnik Sparty Wrocław znany jest z tego, że przeżywa wiele rzeczy bardzo emocjonalnie. Nie inaczej było w przypadku zmiany barw klubowych. W sezonach 2018-2022 zdobył jeden złoty, jeden srebrny oraz dwa brązowe krążki DMP wraz ze swoimi drużynowymi kolegami. Jest on także brązowym medalistą MPPK z roku 2020. Teraz w nowej ekipie głównym celem nie będzie walka o medale, a awans do fazy play-off.
- Jest to dla mnie wyzwanie, ponieważ byłem w Sparcie przez pięć lat i jest to klub, który bije się o najwyższe cele. Fakt jest taki, że Grudziądz walczy o utrzymanie albo stara się o play-offy i to nie wychodzi. Wyleciałem z najwyższego poziomu rozgrywek ekstraligowych i mnie to bardzo boli. Chciałbym być tam, gdzie chcę być i fajnie byłoby to zrobić z tym klubem, bo myślę, że mamy wspólne ambicje w tym aspekcie - zakończył Gleb Czugunow.
Czytaj także:
- Tor żużlowy ocalony! Wysiłek działaczy oraz zawodników przyniósł efekty
- Żużel. Będzie kolejny transfer juniora. Cena może zaskoczyć