Zakontraktowanie Bartosza Zmarzlika przez Motor Lublin to wielki hit i z pewnością najbardziej lukratywna transakcja pomiędzy zawodnikiem a klubem w historii PGE Ekstraligi. Angaż najlepszego żużlowca globu przez drużynowego mistrza Polski zdecydowanie przyćmił inne interesujące i głośne ruchy podczas jesiennego okienka.
27-latek w poprzednim sezonie cieszył się ze zdobycia trzeciego w karierze tytułu indywidualnego mistrza świata. Pewnie prowadził w klasyfikacji cyklu Grand Prix od początku do końca, dobitnie potwierdzając, że na ten moment lepszego od niego nie ma. Ponadto został po raz piąty numerem jeden w krajowej lidze z wyśmienitą średnią biegową 2,679.
Zmarzlik dołączył do Motoru, którego zawodnikiem jest zeszłoroczny triumfator SGP2, a więc Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. To Mateusz Cierniak, który w swoim cyklu także prowadził od pierwszej do ostatniej rundy. Dla 20-latka to pierwszy taki sukces w życiu.
Tym samym w Lublinie mają mistrza świata seniorów i juniorów. Czy kiedyś była taka sama sytuacja w naszej lidze? Była, ale tylko raz. W 2012 roku aktualnie panujących czempionów miała w składzie Unia Tarnów. Byli to wówczas Greg Hancock i Maciej Janowski, których sprowadzono do Mościc dzięki ogromnym nakładom finansowym ze strony Azotów i Tauronu.
Dobrym prognostykiem dla Motoru jest to, że w tamtym sezonie Unia sięgnęła po złoty medal. Lublinianie bronią tytułu, a po dokonanych zmianach w kadrze zespołu celem jest ponowny triumf na krajowej scenie. Stąd też przybycie Zmarzlika i dokooptowanie go do Cierniaka.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Akt oskarżenia trafił do sądu. Ciąg dalszy problemów Grzegorza Ś.
Półtora okrążenia: Wilki niczym Motor? Nie mam nic przeciwko [FELIETON]
ZOBACZ Bartosz Zmarzlik mówi o ostatnich dniach w Stali. To było dla niego kluczowe