[tag=2611]
Robert Kościecha[/tag] przez 20 lat był czynnym żużlowcem, ścigając się na dwóch najwyższych szczeblach rozgrywkowych w Polsce. Po karierze zawodniczej zdecydował się zostać trenerem żużlowym i od 5 lat pracuje w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz. W klubie zajmuje się głównie pracą z drużyną młodzieżową, w tym U-24 Ekstralidze oraz prowadzi szkółkę dla młodych adeptów.
Nie da się ukryć, że w ośrodku z województwa kujawsko-pomorskiego widać o wiele większy nacisk na wychowywanie własnych zawodników. Z roku na rok zawodników z różnymi licencjami przybywa. Jeszcze kilka sezonów temu jedynym wychowankiem był tak naprawdę Damian Lotarski, a resztę miejsc zajmowali żużlowcy z innych klubów. Teraz za to w barwach grudziądzkiej drużyny, niebędącym wychowanym przez GKM jest tylko Kacper Pludra.
- Ten sezon ma być chyba ostatnim rokiem, kiedy będzie posiłkować się zawodnikami z innych klubów. Mamy wielu wychowanków. Mamy sukcesy w 250cc. Troszeczkę brakuje jeszcze tych medali w starszych kategoriach wiekowych, ale to jest spowodowane tym, że to są jeszcze bardzo młodzi chłopacy i myślę, że od tego roku zaczniemy powoli stawać na podium różnych zawodów - powiedział szkoleniowiec w cyklu "Ludzie GKM" dla klubowej telewizji GKM tv.
Jak zapewnia, lubi pracę z młodzieżą, chociaż nie jest to prosta sprawa. - Każdy ma inny charakter, każdy ma inne podejście. Na pewno czasami pojawia się zwątpienie, bo przecież jak nie ma wyników, to ręce same opadają, ale zawsze z chęcią wracam. Na koniec sezonu, gdy człowiek jest zmęczony, to już ma tego wszystkiego dosyć, ale zawsze jest ta radość, gdy chłopacy zdobywają punkty i się rozwijają. Jest to pozytywny bodziec i daje kopa do ciężkiej pracy - przyznał były żużlowiec.
ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia
Pomimo tego, że trwa przerwa międzysezonowa, to w GKM-ie nikt nie odpoczywa. - Zimą jest przerwa dla kibiców, w klubie wszyscy dalej pracują. Ja wtedy chodzę jak ten kotek w "Shreku" z listą zapotrzebowania dla młodych chłopaków. Prezes na pewno czasami robi kreskę, że tego nie, bo za dużo zawsze wypiszę, ale staram się tak, żeby chłopacy zawsze byli dobrze przygotowani sprzętowo. W zimę są robione zamówienia na sezon, żeby chłopacy już wiosną mieli, w czym i na czym jeździć.
Nie ukrywa też, że bardzo lubi podpatrywać innych, bardziej doświadczonych trenerów, aby czerpać od nich jak najwięcej i ciągle się rozwijać. Wiosną jego podopieczni spędzają dużo czasu w warsztacie, aby dopracować wszystko w motocyklach. Zaczynają się także treningi na torze i wtedy ze starszymi żużlowcami kontakt jest trochę mniejszy, ale adeptami nadal trzeba ciągle się opiekować. Pilnuje on też ich wyników w szkole i jeśli trzeba, to daje im różne "kary".
- Praca trenera to nie jest tylko rozpisanie programu i powiedzenie, kto źle jedzie, ale to jest duży kontakt z rodzicami. Jak się ma dobry kontakt z rodzicami i młodymi, buduje się autorytet i łatwiej mi jest wtedy niektóre rzeczy zrobić, bo wiedzą, że za przeproszeniem, z trenerem Kościechą w kulki nie można grać. Gdzieś ten dystans jest wprowadzony, ale to jest dystans koleżeński i myślę, że młodzi są chyba zadowoleni z mojej pracy - zakończył Robert Kościecha.
Czytaj także:
- Żużel. Z argentyńskiej pampy do wielkiego świata. Chce wrócić do Polski, ale jest jeden problem
- Żużel. Trzecia wygrana Niemca bez straty punktu. Startował zawodnik 1. Ligi