Wszyscy doskonale pamiętają sytuację z 88. Plebiscytu na Najlepszego Sportowca Polski 2022 Roku. Paweł Fajdek nie był zadowolony ze swojego wyniku i przyznał otwarcie, że im więcej wygrywa, tym niżej jest w plebiscycie.
W przeszłości zdarzało mu się również narzekać na popularność Bartosza Zmarzlika, z którym Fajdek we wspomnianym plebiscycie przegrał dwukrotnie.
A w ostatnich dniach musiał przełknąć gorycz porażki z kolejnym przedstawicielem "czarnego sportu".
ZOBACZ Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"
Tym razem w 70. Plebiscycie Gazety Wrocławskiej na Sportowca Roku triumfował Maciej Janowski, a lekkoatleta musiał zadowolić się drugim miejscem. - Szczerze mówiąc, jak zobaczyłem, że Paweł jest drugi, zacząłem nerwowo oglądać się za siebie i sprawdzać, czy nie siedzi gdzieś za mną i czy nie ma ze sobą młota, bo nie chciałbym dostać rykoszetem. Co prawda w swoich przygotowaniach do sezonu mam elementy sportów walki. Sęk w tym, że z Pawłem jesteśmy w innych kategoriach wagowych... - przyznał żartobliwie Janowski w rozmowie z gazetawroclawska.pl.
Reprezentant Betard Sparty Wrocław jest drugim żużlowcem, który wygrał ten plebiscyt. Wcześniej uczynił to Jarosław Hampel w 2004 roku. - To, że zająłem pierwsze miejsce, jest dla mnie naprawdę ogromnym wyróżnieniem, ale tak jak powiedziałem wcześniej - sama obecność w gronie sportowców, którzy w ubiegłym roku osiągali wielkie sukcesy międzynarodowe czy w mistrzostwach Polski to świetna sprawa. Patrząc na nasze osiągnięcia, każdy mógł zająć zarówno pierwsze, jak i dziesiąte miejsce - dodał Janowski.
Na wrocławską galę przybył on prosto z Grudziądza, gdzie brał udział w sesji dla PGE Ekstraligi. Jak sam przyznał, by być obecnym na wydarzeniu musiał pokonać dystans 870 kilometrów. Organizatorzy, kiedy dowiedzieli się, że ten musi wziąć udział w tych obowiązkach, rozważali, by wysłać po niego helikopter.
Dla Macieja Janowskiego to kolejne tego typu wyróżnienie. W grudniu wygrał w Plebiscycie WP SportoweFakty, w którym to przerwał dominację Bartosza Zmarzlika.
Czytaj także:
Zadebiutował w GP, a teraz celuje w PGE Ekstraligę
Po śmierci ojca zniknął z toru. Wraca, bo nie mógł znaleźć sobie lepszego zajęcia