Żużel. Mimo sukcesów na trybunach były pustki. Porównał to do... gonienia króliczka

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Dla Unii Leszno nadchodzący sezon jest trzecim z tych chudszych, kiedy to w Wielkopolsce zamiast o medale, walka toczyć się będzie o dolną część tabeli. O szansach Byków wypowiedział się Michał Korościel.

Fogo Unia Leszno po bardzo tłustych czterech sezonach (2017-2020) w ostatnich latach złapała lekkiej zadyszki. Najbardziej utytułowana ekipa Drużynowych Mistrzostw Polski także i w tym roku skazywana jest na dolną część ligowej tabeli.

- W przypadku Leszna można mówić o delikatnym "przesycie sukcesów". Pamiętajmy, że jest to nieduże miasto, które zdominowało PGE Ekstraligę przez kilka lat z rzędu. Mimo że sukcesów nie brakowało, to trybuny nie zawsze były pełne - przyznał Michał Korościel w rozmowie z klubowym serwisem... Włókniarza Częstochowa, którego to biuro prasowe analizuje przeciwników w cyklu "Nasi rywale".

- Kiedy "gonisz króliczka", to wszystkie ręce idą na pokład, jednak gdy już go złapiesz i to kilka razy, to pojawia się pewne zniechęcenie - dodał dziennikarz stacji Eleven Sports.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

W listopadowym okienku transferowym z leszczyńską Unią rozstali się David Bellego, Piotr Pawlicki, Jason Doyle oraz Jesper Knudsen. W ich miejsce sprowadzono ponownie Bartosza Smektałę i Grzegorza Zengotę oraz zakontraktowanego byłego mistrza świata, Chrisa Holdera.

- Gdybyśmy mieli analizować te transfery 1:1, to Jason Doyle z całą pewnością jest lepszy od Chrisa Holdera, czyli tutaj leszczynianie stracili. W porównaniu Piotr Pawlicki - Bartosz Smektała, lepiej wypada Piotrek, czyli druga strata. Natomiast Davida Bellego i Grzegorza Zengotę oceniam na równi - powiedział Korościel.

Komentator podkreśla, że w formacji seniorskiej Unia Leszno wypada słabiej niż to miało miejsce w ubiegłym sezonem, ale różnicę zrobić mogą młodzieżowcy z Damianem Ratajczakiem i Hubertem Jabłońskim na czele. Jednak to nie sprawi, że podopieczni Piotra Barona powalczą o medal.

Korościel wypowiedział się również na temat składu, jakim będzie dysponował częstochowski Włókniarz. Ten uważany jest za najgroźniejszego rywala dla Motoru Lublin i Betard Sparty Wrocław.

- W mojej opinii Częstochowa nie będzie słabsza aniżeli w ostatnim sezonie. Oczywiście Jakub Miśkowiak nie będzie już juniorem, co może wpłynąć na siłę rażenia, ale jeśli Kacper Woryna utrzyma swój zeszłoroczny poziom, a Mikkel Michelsen będzie lepszy od Fredrika Lindgrena, to Włókniarz może być jeszcze silniejszy - skomentował.

Czytaj także:
Bezrobotny Australijczyk ogrywa gwiazdy PGE Ekstraligi
Doczekamy się reprezentanta... Sri Lanki?! "Marzę o tym"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty