Michał Noculak: Wspomnienie o Tomku Wójtowiczu

"Wczoraj" - dzień który przeminął niczym senny koszmar i pozostawi po sobie trwały ślad w naszych umysłach i sercach.

Wstrząs jaki przeżywa młode i żyjące w nieustannych emocjach walki o swoje miejsce środowisko żużlowe Poznania to także osobisty dramat wielu związanych z nim osób. Nie ma dziś bowiem drugiego takiego klubu, który wzrasta od podstaw dzięki wytrwałej pracy grona osób dużo wcześniej będących dla siebie kolegami, przyjaciółmi, ...rodziną.

Odszedł od nas ktoś, kto był kapitanem i sternikiem najpiękniejszej wyprawy w której kiedykolwiek dane było mi uczestniczyć... wyprawy po marzenia. Gdy 5 lat temu w gronie kilku osób nazywaliśmy je po imieniu Tomek zdawał się już wiedzieć jaki obrać na nie azymut. Tym dość naturalnym sposobem klub zyskał swojego ojca. Ojciec który nawet w najtrudniejszych chwilach trwa przy swoim dziecku to dar a nie wyuczona umiejętność. Jak silnym uczuciem obdarzał swój ukochany sport niech świadczy fakt, że był kilka lat temu czas, gdy jedynym miejscem w Poznaniu w którym można było liczyć na oglądanie zawodów żużlowych był pub Boomerang, a jego właściciel nazywał się... Tomasz Wójtowicz. To właśnie tam poznańscy kibice spotkać mogli Jarka Łukaszewskiego czy Krzysztofa Jabłonskiego. To właśnie tam zawsze można było się umówić na kolejny wyjazd na GP lub ligowe potyczki. To właśnie tam zawiązało się szereg znajomości, które zaowocowały po kolejnych latach założeniem PSŻ.

Rok 2004 na zawsze pozostanie magiczny, gdyż to wtedy Tomek Wójtowicz pozwolił nam dostrzec w sobie nie tylko świetnego animatora okołożużlowych spotkań i wyjazdów, ale także pełnego pasji człowieka, który niczym soczewka skupiał w sobie najlepsze cechy specjalisty od zarządzania, marketingu, ale i człowieka otwartego dla każdego komu idea żużla w Poznaniu była w jakiś sposób bliska.

Jak później pokazało życie "im dalej w las tym więcej drzew". Społeczny charakter przedsięwzięcia całkowicie budowanego od zera w połączeniu z osobistą odpowiedzialnością wzmagał trudy przy każdym osiąganym przez klub stopniu.

Pierwszy turniej w 2005 roku, II liga w 2006 roku i spektakularny awans do I ligi. To wszystko wyzwania, którym podołać może niezwykle umiejętny organizator wraz z szczerze oddaną sprawie grupą współpracowników. Tym bardziej cieszył nas wszystkich po sezonie w 2006 roku tytuł Działacza Roku przyznany Tomkowi. To było wotum zaufania środowiska i kibiców dla inicjatywy, która rozwinąwszy swe skrzydła porwała klub ku kolejnym celom. Ile godzin spędzić musi żużlowy działacz przed komputerem, na spotkaniach, na stadionie czy w drodze wie chyba tylko... żużlowy działacz lub ktoś kto z nim przez dłuższy czas przebywał. Godziny nocne zdają się być naturalnym prezentem natury do nadganiania całodziennych zaległości. A wszystko podszyte stresami: o pogodę, o frekwencję, o przyszłoroczny budżet, o odpowiedzialność prawną i finansową za całe przedsięwzięcie, o prawidłową organizację imprezy i dodatkowe atrakcje (w końcu kibic to centralny punkt tego całego galimatiasu). Tak... to kolejne wyzwania, którym czoło trzeba było stawiać w miarę postępów sportowych, a przecież wynik sportowy i ambicje z nim związane nigdy w Poznaniu nie były mierzone ponad siły. Pasja i oddanie sprawie jakie przejawiał prezes PSŻ były godne każdej nagrody. Rzec by się chciało, że piękna idea nie mogła znaleźć lepszego i wierniejszego realizatora z jakże nowatorską wizją. Nikt zresztą w zarządzie i klubie nie chciał działać inaczej. To ciągle było wspólne marzenie ale jego oczywistym motorem zawsze był Tomek Wójtowicz. Niestrudzony w dążeniu do celu, zapracowany, oddany sprawie ale zawsze gotowy na rozmowę, zawsze pogodny i zawsze życzliwy oraz bezinteresowny. Dlatego też przy okazji 39. urodzin nie omieszkałem do życzeń dołączyć cytat Ericha Fromma: "Człowiek tylko wówczas jest szczęśliwy, kiedy interesuje się tym, co tworzy". Takim Cię zawsze widziałem.

Jako kibic sportu żużlowego, jako poznaniak, jako członek klubu i były członek zarządu PSŻ, a w końcu także jako kolega chciałbym wyrazić najgłębszy szacunek za wszystko co zrobiłeś dla żużlowego Poznania, wiem bowiem jak bardzo poświęciłeś swoje życie i sprawy dla PSŻ. Mam także szczere przekonanie, że każdy kibic z żółto-czarnym szalem będzie pamiętał o Twoim wielkim wkładzie w odbudowę poznańskiego żużla.

Dziś jednak pomimo wszechobecnego w nas wszystkich smutku ważne jest aby to dzieło kontynuować. Tego byś przecież oczekiwał.

W naszych sercach będziesz żył wiecznie… z każdą odrobiną osobistych wspomnień.

Komentarze (0)