W ostatnich dniach żużlowcy Betard Sparty Wrocław trenowali w chorwackim Gorican. Część zawodników po tym zgrupowaniu wróciła do kraju, a Bartłomiej Kowalski zdecydował się na dalsze zagraniczne wojaże.
Z obiektu, gdzie w kwietniu zainaugurowany zostanie cyklu Grand Prix udał się do słoweńskiego Krsko, gdzie pokręcił kolejne w tym roku treningowe kółka.
Dosyć niespodziewanie w pierwszy weekend kwietnia pojawił się w Terenzano, gdzie rozgrywano 1. rundę Indywidualnych Mistrzostw Włoch.
Z racji, że było zbyt wielu chętnych, to zdecydowano rozegrać eliminacje. W swoim biegu Kowalski pokonał juniora Texom Stali Rzeszów - Anże Grmka oraz Słoweńca Lukę Omerzela.
To dało mu przepustkę do turnieju głównego. W nim na torze pojawił się w trzecim wyścigu i po świetnym starcie objął pewne prowadzenie. Niestety dla niego, ale na wyjściu z pierwszego wirażu drugiego okrążenia pociągnęło go na tyle mocno, że upadł. Więcej na włoskim torze już się nie pojawił.
Z informacji, jakie uzyskaliśmy wynika, że Kowalskiemu nic się nie stało.
Obecnie nie wiadomo, czy weźmie udział w niedzielnej, drugiej rundzie mistrzostw Włoch. We Wrocławiu mogą dmuchać na zimne, by nie stracić ważnego ogniwa. W Wielką Niedzielę Betard Sparta uda się do Lublina, by walczyć o pierwsze w tym roku ligowe punkty.
Wyniki sobotniego turnieju można znaleźć TUTAJ.
Czytaj także:
Zajął miejsce Apatora na Motoarenie. Będzie chciał przejąć klub?
Znają swoje miejsce w szeregu. Promotor mówi o ekspansji SEC
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Czarnecki, Janowski i Holder gośćmi Musiała