Żużel. Michelsen staje w obronie Drabika. "Jest nierozumiany przez ludzi"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Maksym Drabik (w kasku żółtym), Mikkel Michelsen (biały) i Mateusz Szczepaniak (niebieski)
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Maksym Drabik (w kasku żółtym), Mikkel Michelsen (biały) i Mateusz Szczepaniak (niebieski)

Maksym Drabik od jakiegoś czasu słynie ze specyficznego podejścia, co nie wszystkim się podoba. Do tego doszły problemy wychowawcze w byłej już drużynie, Motorze Lublin. W obronie swojego kolegi z Tauron Włókniarza Częstochowa staje Mikkel Michelsen.

O problemach wychowawczych, jakie sprawiał Maksym Drabik, głośno było już w zeszłym roku. Zawodnik w jednym ze spotkań odmówił sztabowi szkoleniowemu Motoru Lublin starty w dwóch biegach z rzędu. Zdarzało się również, że Drabik nie uczestniczył w naradach drużyny w trakcie meczów, za co spotkał się z negatywnym odzewem w środowisku żużlowym.

Lawinę komentarzy na swój temat wywołał również wywiadem, którego udzielił w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.

O współpracy z 25-latkiem dużo opowiedzieć może Mikkel Michelsen. Duńczyk występował razem z Drabikiem w Motorze Lublin, a teraz obaj reprezentują barwy Tauron Włókniarza Częstochowa. Zawodnik z kraju Hamleta złego zdania o swoim koledze z drużyny jednak nie powie.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy

- Mam z Maksymem bardzo dobre relacje. Zaczęło się w zeszłym roku, szczególnie w drugiej połowie sezonu. Wiele razy mówiłem o tym, że uważam Maksyma za mojego przyjaciela. Moim zdaniem to bardzo mądry facet, bardzo utalentowany, dobry zawodnik. Mam wrażenie, że ludzie go nie rozumieją. Tak naprawdę go nie znają, a bardzo szybko go oceniają. On jest inny i to jest coś, z czym ja się identyfikuję - powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty Michelsen.

Duńczyk dostrzega nawet analogie między nimi. - Nie chcę iść z prądem jak wszyscy, wolę robić rzeczy po swojemu i z tej perspektywy widzę między nami pewne podobieństwa. Uważam, że Maksym jest normalnym gościem, moim kolegą z zespołu. Wygląda na to, że jest znakomicie przygotowany pod względem sprzętowym. Jestem pewny, że przed nim wielki sezon, w którym będzie wielką wartością dla Częstochowy - dodawał.

Prowadzący magazyn Marcin Musiał dopytywał Michelsena, czy myśli, że Maksym Drabik jest nierozumiany, czy też nie chce być zrozumiany przez ludzi, którzy nie są mu bliscy? - Myślę, że jest niezrozumiany. Wielu ludzi nie zna jego wcześniejszej historii. Nie czuję się upoważniony, żeby o tym mówić, ale jeśli naprawdę poznasz Maksyma i go posłuchasz, to dowiesz się o nim więcej. To wszystko nabierze większego sensu. Jestem szczęśliwy, że mogę nazywać go moim przyjacielem - mówił.

W Magazynie na WP SportoweFakty nie zabrakło również wątku najbliższego spotkania, które okrzyknięto hitem 2. kolejki PGE Ekstraligi. Tauron Włókniarz Częstochowa podejmie w nim Platinum Motor Lublin, czyli byłą drużynę Mikkela Michelsena. Czy ten mecz będzie dla Duńczyka wyjątkowy?

- Nie bardzo. Jestem tu po to, żeby wykonać swoją robotę. Bez względu na to, przeciwko komu jedziemy, muszę zrobić swoje. W ostatnich czterech latach reprezentowałem Motor Lublin i to były świetne sezony. W tym roku reprezentuję klub z Częstochowy i moje zadanie polega na tym, aby zrobić wszystko, co mogę, żeby klub ukończył sezon na najwyższej możliwej pozycji. Jestem pewien, że na trybunach będzie elektrycznie. Stadion będzie pełen kibiców i to jest super. Na torze będzie to dzień jak co dzień - podkreślał 28-latek.

Został w tobie niesmak, że opuściłeś Lublin w takich, a nie innych okolicznościach? - dopytywał Marcin Musiał. - Nie. To moja praca, wciąż zakładam kevlar, tylko w innym kolorze - podsumował Mikkel Michelsen.

Zobacz także:
Cegielski odebrał zaskakujący telefon
Jamróg nadal nie otrzymał pieniędzy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty