Jeszcze kilka tygodni temu powrót Nickiego Pedersena na brytyjskie tory przedstawiano jako ogromny sukces tamtejszej Premiership oraz działaczy Peterborough Panthers. Okazało się jednak, że 46-latek nie zagrzał długo miejsca w ekipie "Panter". Już w pierwszym meczu Duńczyk zanotował groźnie wyglądający upadek i cudem uniknął poważnej kontuzji.
Ostatecznie Pedersen postanowił zrezygnować z jazdy w Wielkiej Brytanii, o czym oficjalnie poinformowano w ostatnią środę. Bardzo szybko pojawiły się plotki, że decyzja byłego mistrza świata podyktowana jest żądaniami ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Polscy działacze mieli być niezadowoleni z tego, że zawodnik z Danii ściga się na brytyjskich torach.
Pedersen postanowił odpowiedzieć na plotki i krytyczne komentarze w mediach społecznościowych. "W 100 proc. rozumiem waszą frustrację. Nie dostałem ani jednego pensa. Mam nadzieję, że w tym momencie wszyscy, którzy myślą, iż zrobiłem to dla pieniędzy, poczują się lepiej" - napisał Duńczyk w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Lampart, Michelsen, Frątczak i Gajewski gośćmi Musiała
"Zbudowałem dwa nowe motocykle i sprowadziłem cały sprzęt do Wielkiej Brytanii, itd. Plotki w 100 proc. są nieprawdziwe. Oczywiście, że mój polski klub nie był zadowolony z kolejnego upadku, ale nigdy nie powiedzieli mi, że mam przestać ścigać się na Wyspach" - dodał Pedersen.
Doświadczony żużlowiec przypomniał swoim fanom, że przed rokiem doznał poważnej kontuzji, po której bardzo długo wracał do zdrowia. "Decyzja jest w 100 proc. podyktowana słuchaniem mojego ciała. Muszę być bardziej ostrożny. Muszę unikać ryzyka, że upadnę na uszkodzoną przed rokiem miednicę - wyjaśnił Pedersen.
"Nie musicie rozumieć tej decyzji, ale niestety takie jest moje ciało. Nawet jeśli w głowie wciąż mam 30 lat, to moje ciało tyle nie ma. Mam nadzieję, że te kilka słów wyjaśnienia wam pomogło. Byłem bardzo szczery" - podsumował zawodnik, który w tej chwili może się skupić na PGE Ekstralidze.
Czytaj także:
- Poznaliśmy dziką kartę na Grand Prix Chorwacji
- Ta decyzja wywołała sporo kontrowersji. Prezes PGE Ekstraligi zabrał głos