Żużel. Bartosz Zmarzlik wie, że stać go na więcej. Czuł, że jedzie "kwadratowo"
Bartosz Zmarzlik od zwycięstwa w Chorwacji rozpoczął marsz po czwarty tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Polak nie ukrywa jednak, że przed nim wciąż wiele pracy, a w Gorican jechał... kwadratowo.
Tej sztuki dokonali Mikkel Michelsen (wyścig 10) oraz Daniel Bewley (wyścig 20). Pozostałe punkty stracił za sprawą taśmy w drugiej serii startów.
- Dopiero od półfinałów zaczęło mi się jechać dobrze, bo poczułem to "coś" i jechałem jedną linią. Czułem, że jadę "kwadratowo", bo ten tor był trudny i wybierałem złe ścieżki. Ważne, że z dobrym skutkiem - powiedział po zawodach w rozmowie z Marcelina Rutkowską-Konikiewicz na antenie Eurosportu.
Dziennikarka pytała żużlowca o sferę mentalną przed półfinałami. Zmarzlik sklasyfikowany na piątym miejscu wybierał dopiero jako trzeci. - Muszę to zachować dla siebie (śmiech). To nie są specjalne rzeczy, a rytuały, myśli, coś, co pomaga mi zachować koncentrację. Kiedy podjeżdżasz pod start, to zawsze chcesz wygrać i nie myślisz o tym, że to pole jest najgorsze. Próbujesz to wykorzystać, a mnie to się udało, zarówno w półfinale, jak i finale - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"Teraz przed Zmarzlikiem chwila oddechu, bo po maratonie związanym z PGE Ekstraligą i Grand Prix uda się do domu, by nacieszyć się synem i żoną. Mistrz świata przyznał, że Antoni będzie chciał wykorzystać obecność ojca i odbyć "trening". Świętowania jednak nie będzie.
- Nie podchodzimy do tego jakoś specjalnie. Teraz jest prywatny dzień, a od poniedziałku dalej ciężko pracujemy. Jednak do warsztatu na pewno zajrzę (śmiech) - zakończył.
Czytaj także:
Mógł zdobyć punkty na wagę zwycięstwa
Tego sobie życzy zawodnik Tauron Włókniarza
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>