Zawodnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ważnym zabezpieczeniem jest kask na ich głowie. Zdarzały się przypadki, kiedy siła uderzenia na torze była tak duża, że kask wręcz był zrywany z głowy żużlowca.
Kask niezdatny do użycia powinien być natychmiast wymieniony. Niestety, ale zdarzają się wyjątki, a Leszek Demski na łamach polskizuzel.pl przyznał, że zaobserwowano dwa takie przypadki w niższych ligach.
- Zawodnicy próbują korzystać z uszkodzonych kasków po renowacji, na których nie widać już pęknięcia. Czerwonej kropki nie da się jednak pozbyć, więc takie próby są bez problemu wyłapywane. Żużlowcom zapewne chodzi o ograniczenie kosztów, ale to bardzo niebezpieczne - mówi Leszek Demski.
ZOBACZ WIDEO: Rok temu wprowadzono rewolucję regulaminową. Kubera i Dobrucki o tym, co wymaga poprawy
A czym jest ta czerwona kropka? Otóż jeszcze kilka lat temu było tak, że w uszkodzonym w wypadku kasku, a więc takim z pękniętą skorupą, była wycinana metka z homologacją. Z czasem przepisy FIM się zmieniły. Od pewnego czasu metka jest znaczona czerwoną farbą.
- Jeśli kask został wycofany, to znaczy, że był poważnie uszkodzony. On nie może być ponownie używany, bo nie spełni swojej roli. Chciałbym zatem zaapelować o zdrowy rozsądek. Zdrowie i życie jest tylko jedno. Jeśli zawodnik zaliczy drugi groźny upadek, to tym razem może pęknąć głowa, a nie kask - tłumaczy Demski.
Sytuacja z kaskami potwierdza, że kontrole techniczne są, jak najbardziej potrzebne. Leszek Demski zauważa jednak, że niepokojących sygnałów jest więcej, bo pojawiają się także liczne przypadki, kiedy to zawodnicy stosują pęknięte ramy. I tu problem tyczy już wszystkich lig.
Czytaj także:
To on może zastąpić Kuberę. Motor znalazł go w internecie
Klub zbankrutował, a zawodnicy zostali bez pieniędzy