Żużel. Może zostać następcą Grega Hancocka, a dzieli go od tego już tylko jeden krok. "To mój ostateczny cel"

WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Luke Becker w rozmowie z Piotrem Protasiewiczem
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Luke Becker w rozmowie z Piotrem Protasiewiczem

Dzięki bardzo dobrej postawie na torze w słowackiej Żarnovicy Luke Becker uzyskał awans do Speedway Grand Prix Challenge. W rundzie kwalifikacyjnej zdobył on 12 punktów i dzięki wygraniu biegu dodatkowego zajął ostatecznie trzecie miejsce.

Warto podkreślić w tym miejscu fakt, że młody Amerykanin w Żarnovicy wystąpił dopiero po raz pierwszy od 2 kwietnia. Wtedy to wskutek upadku na tym samym obiekcie w czasie międzynarodowych mistrzostw Słowacji doznał on kontuzji kości strzałkowej, która wykluczyła go z jazdy na kolejnych kilka tygodni. Chyba trudno było sobie wyobrazić lepszy powrót na tor niż ten zwieńczony awansem do SGP Challenge, zaplanowanego na 19 sierpnia w szwedzkim Gislaved.

- To było coś szalonego. Wcześniej trudno byłoby mi zakładać, że tak się to właśnie zakończy, ponieważ w ostatnich dniach dopiero co wróciłem na tor po kontuzji. Oczywiście na motocyklu nie czułem się jeszcze w pełni komfortowo po tym urazie. Chciałem po prostu wystartować w tych zawodach i być tego częścią. Naturalnie głównym celem jest awans, a gdy to się powiodło, to moje marzenie się spełniło. Udział w SGP Challenge był jednym z moich głównych założeń na ten sezon. Wykonałem duży krok do przodu. To szalone uczucie. Zobaczymy, jak powiedzie mi się w finale eliminacji - mówił po rundzie kwalifikacyjnej w Żarnovicy Luke Becker, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Amerykanin wcześniej - poza wspomnianym występem w zaledwie jednym wyścigu na początku kwietnia - startował w Żarnovicy w eliminacjach do cyklu SGP również przed rokiem. Wtedy do awansu do Speedway Grand Prix Challenge zabrakło mu niewiele, tym razem sztuka ta mu się już udała. Dzięki wygraniu biegu dodatkowego z Frederikiem Jakobsenem i Robertem Lambertem mógł on cieszyć się z upragnionego awansu.

Nic nie dzieje się bez przyczyny

- W zeszłym roku również startowałem w tym miejscu w kwalifikacjach do Grand Prix. Przegrałem walkę o awans chyba o jeden punkt, zatem byłem dosyć blisko (Becker z 10 "oczkami" zajął szóste miejsce - przyp. red.) i czułem się tu dobrze. Gdy tu jechałem, to trochę o tym myślałem. Oczywiście ten ostatni upadek w tym miejscu nadal był gdzieś z tyłu głowy. Wszystko jednak skończyło się dobrze. Ja mówię, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Jeśli musiałem przez ostatnie półtora miesiąca mieć przerwę od speedwaya, aby wywalczyć ten awans, chyba to poświęcenie było tego warte (śmiech).

ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale

Pierwsze tegoroczne zawody na Słowacji wykluczyły Luke'a Beckera na kilka tygodni z jazdy, były zatem dla niego bardzo pechowe. Za drugim razem natomiast osiągnął on tam jeden z najważniejszych sukcesów w dotychczasowej indywidualnej karierze, czyli awans do SGP Challenge. Można zatem stwierdzić, że podczas sobotniej wizyty w Żarnovicy wziął on "odwet" na miejscowym torze. Nasz rozmówca dodatkowo podkreślił, jak ważne jest dla niego wsparcie, którego udziela mu czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata, Greg Hancock.

- Jak wspomniałem, nawet w zeszłym roku miałem w tym miejscu dobre zawody. Czułem się wtedy nieźle i jest to tor, na którym jazda sprawia mi radość. Wcześniej w tym roku nie miałem powodów do zadowolenia, lecz było to zdarzenie podczas ścigania. Wówczas była to nie do końca moja wina (upadek spowodował Anton Karlsson - przyp. red.), co też mogło zostać w głowie. Wiem, że nie był to mój błąd, jako zawodnika, a to kolejna ważna rzecz. Chciałem w tym miejscu podziękować wszystkim, którzy mi pomagali. Był ze mną również Greg Hancock. Jest on wspaniałą osobą, którą mogłem mieć przy sobie w parku maszyn. Pomagał mi z niemal wszystkim. Ma on ogromne doświadczenie i to wspaniale, że mogłem go mieć do pomocy - zaznaczył, mówiąc o swoim mentorze.

Luke Becker w rundzie kwalifikacyjnej do cyklu Speedway Grand Prix 2024 zajął trzecie miejsce i awansował do SGP Challenge
Luke Becker w rundzie kwalifikacyjnej do cyklu Speedway Grand Prix 2024 zajął trzecie miejsce i awansował do SGP Challenge

Chce utrzymać dobrą formę do finału eliminacji

SGP Challenge zaplanowano na 19 sierpnia w szwedzkim Gislaved. Jak się okazuje, Amerykanin nie miał zbyt częstych okazji do startów na tym owalu. Liczy on jednak, że dobra forma pozwoli mu tam zaprezentować się z jak najlepszej strony.

- Startowałem tam do tej pory jeden raz i nie były to złe zawody. Mam nadzieję, że będę utrzymywał dobrą dyspozycję do czasu, aż będziemy rywalizować właśnie w Gislaved, podczas finału eliminacji do Grand Prix - skomentował krótko zawodnik Enea Falubazu Zielona Góra.

Greg Hancock ogłosił oficjalne zakończenie kariery na początku 2020 roku. Od tamtej pory próżno szukać zawodnika ze Stanów Zjednoczonych na liście stałych uczestników cyklu Speedway Grand Prix. Przed Beckerem zatem szansa na to, aby zostać następcą czterokrotnego mistrza świata w żużlowej elicie. Aby tak się stało, musi on zająć jedno z trzech czołowych miejsc, właśnie 19 sierpnia w Gislaved.

Zostanie wkrótce następcą Grega Hancocka?

- To oczywiście mój ostateczny cel. Chciałbym zostać kolejnym Amerykaninem startującym w Grand Prix, po tym jak Greg zakończył karierę. Będę robił wszystko, co tylko możliwe, aby tak się stało. Musimy zatem poczekać i zobaczyć, czy mi się to uda i jak się to zakończy - zaznaczył.

Ostatnich kilka tygodni Becker poświęcił na rehabilitację kontuzjowanej nogi. Wrócił on na tor krótko przed rundą kwalifikacyjną do cyklu SGP w Żarnovicy i - zwłaszcza po zawodach - widać było, że nadal doskwiera mu ból. Czy zatem jest on już w stanie ścigać się w pełni swoich możliwości?

- Nie powiedziałbym jeszcze, że jestem w 100 proc. sprawny. W czasie jazdy nadal czuję pewne napięcie. Gdy wsiadłem na motocykl tydzień wcześniej, czułem, że nie miałem jeszcze nad nim pełnej kontroli. Teraz było to dla mnie najważniejszą sprawą. Jak można było zauważyć, nadal odczuwałem pewien ból, jednak gdy buzuje we mnie adrenalina i wyjeżdżam na tor, czuję to, ale zdecydowanie nie tak bardzo. Prawda jest taka, że nie będzie najlepiej, gdy obudzę się kolejnego poranka, jednak sytuacja stanie się coraz lepsza z każdym dniem - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Luke Becker.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Oficjalnie: znamy obsady półfinałów Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu
Max Fricke mówi o warunkach na meczu w Lublinie. "Tor w Krośnie nie był gorszy od tego"

Komentarze (0)