[tag=33205]
[/tag]ROW wykorzystał atut własnego toru i pokonał w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Arged Malesę Ostrów. Wynik 51:39 sprawia, że w korzystniejszej sytuacji są rybniczanie. Przyjezdni na Górnym Śląsku mogli liczyć przez cały mecz na Grzegorza Walaska i Matiasa Nielsena. Pierwszy z nich wywalczył 11 punktów, drugi 10. Obaj nie ustrzegli się zerówek.
Goście przed rewanżem mają jeden cel. - Tydzień czasu, to dużo, by nasi zawodnicy wyzdrowieli. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe, bo trzeba od początku gonić rywala - przyznał Waldemar Górski w rozmowie z portalem infostrow.pl.
A problemów zdrowotnych w ostrowskiej ekipie przybyło bardzo dużo. W jednym z biegów poprzedniego meczu, ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk Oliver Berntzon zaliczył paskudną kraksę z Francisem Gustsem. W Rybniku podjęli oni walkę, ale Szwedowi sił wystarczyło na dwa wyścigi, z kolei Łotyszowi na trzy. Dodatkowo w ostatniej gonitwie upadł Tobiasz Musielak. - W tym całym nieszczęściu cieszymy się, że Tobiasz Musielak jest cały, bo kolejnych kontuzji w zespole nam nie potrzeba - dodał Górski.
Musielak po meczu skarżył się na ból od ramienia w kierunku głowy, bo podczas kraksy ucierpiała zarówno głowa, jak i obojczyk. - To nie był nasz dzień. Torem nie ma się co tłumaczyć. Po prostu byliśmy dzisiaj słabsi. Oliver i Francis są mocno poobijani. Ich wyścigi były takie, żeby tylko odjechać. Ja też pojechałem dużo słabiej niż powinienem. Stąd taki wynik - skomentował Musielak.
Czytaj także:
Kończy się pewien rozdział w jego karierze
Kibicowali Crumpowi marząc o występie w Cardiff
ZOBACZ WIDEO: Kto trenerem Fogo Unii? Zengota mówi o kandydatach