Eskilstuna Smederna do tegorocznych rozgrywek Bauhaus-Ligan przystąpiła w roli obrońcy mistrzowskiego trofeum. Od początku roku jednak nie wszystko układało się po myśli klubu. Najpierw karierę skończył Pontus Aspgren, a u progu sezonu kontuzji nabawił się Kacper Woryna.
Działaczom co prawda udało się zakontraktować Maksyma Drabika, ale forma drużyny była daleka od zadowalającej. Smederna wygrała tylko pięć z dwunastu spotkań. Wywalczyła 11 punktów i o jedno oczko przegrała awans do fazy play-off. W klubie nie ukrywali rozczarowania.
W ostatnim czasie Jerker Eriksson zapowiadał budowę mocnego składu, który miałby zostać oparty o wspomnianego Maksyma Drabika. Tymczasem teraz szwedzkie media przekazują wieści mocno zaskakujące, które dotyczą zaległości finansowych względem żużlowców.
Gazeta "Eskilstuna Kuriren" poinformowała, że klub ma długi wobec prawie wszystkich zawodników. - Tak, to prawda. Jesteśmy trochę w tyle i wkrótce odbędzie się posiedzenie zarządu. To nam da obraz tego, jak duże są to zaległości. Ale to dopiero za kilka miesięcy - przekazał Tobias Spangberg, prezes klubu, którego cytuje speedwayfans.se.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
Portal informuje, że na przykład Joel Andersson ma mieć zaległości na prawie sto tysięcy szwedzkich koron, co w przybliżeniu daje ok. 37 tysięcy polskich złotych. Taką samą kwotę klub ma zalegać wobec Philipa Hellstroema-Baengsa. - Mój ojciec pomaga mi w zarządzaniu finansami i dba o to wszystko. Człowiek jest już jednak zmęczony tym, że wydaje pieniądze, których tak naprawdę... nie ma - powiedział młody Szwed.
Spangberg tłumaczy, że zaistniała sytuacja wynika z faktu, że klub utracił dużo na spadku frekwencji, co nie przekładało się na odpowiednie zyski. Prezes Elit Speedway Sveriges, Mikael Holmstrand przyznał, że władze szwedzkiego speedwaya poprosiły kluby o przygotowanie sprawozdań finansowych, co ma zostać oficjalnie przedstawione w pierwszej połowie września podczas oficjalnego spotkania prezesów.
Federacja prowadzi jednak ścisłe rozmowy z klubami, by nie doprowadzić do sytuacji sprzed roku, kiedy to upadła Masarna Avesta. Raz, że zawodnicy nie odzyskali i nie odzyskają już zarobionych pieniędzy, a dwa, że także sama liga straciła zespół.
Holmstrand zapewnia, że nie dochodzą go głosy, by jakikolwiek inny klub miał tak duże problemy finansowe, choć wszyscy zgodnie mówią, że spadek liczby fanów na meczach ma duży wpływ na to, że ich budżety są znacznie uszczuplone.
Czytaj także:
Jest mistrzem świata i mówi, że wciąż się uczy żużla
Zawodnik Tauron Włókniarza bezradnie rozkłada ręce po meczu z Motorem