Żużel. Marek Cieślak komentuje dyskwalifikację Zmarzlika. "Miałem rację"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Marek Cieślak z Bartoszem Zmarzlikiem.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Marek Cieślak z Bartoszem Zmarzlikiem.

- Kibice po raz kolejny zostali zrobieni w konia. Ciekawe, kto im to teraz wytłumaczy - tak dyskwalifikację Bartosza Zmarzlika z Grand Prix Danii komentuje najbardziej utytułowany trener w historii polskiego żużla, Marek Cieślak.

Lider klasyfikacji generalnej Grand Prix miał w sobotę w Vojens świętować czwarty tytuł mistrza świata. Okazało się jednak, że decyzją władz cyklu został zdyskwalifikowany z udziału w wieczornym turnieju. Powód wydaje się co najmniej zaskakujący - nieregulaminowy kevlar podczas porannych kwalifikacji. W ten sposób promotor bardzo mocno zaingerował w sportową walkę w mistrzostwach świata. Po turnieju w Vojens przewaga Zmarzlika nad drugim Fredrikiem Lindgrenem stopniała z 24 do sześciu punktów.

- Nie kupiłem w tym roku płatnego pakietu Eurosportu i oglądałem tylko polskie rundy. Czas pokazał, że miałem rację. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nawet się cieszę, że nie oglądałem wcześniejszych rund. W ten sposób wyrządzono krzywdę całej dyscyplinie, a smród będzie się ciągnął jeszcze długo. Ten cykl ma obecnie tylko jednego bohatera, a nawet jego odebrano kibicom - uważa trener Marek Cieślak.

Jego zdaniem biznes nie powinien wpływać na wyniki sportowe, zwłaszcza w mistrzostwach świata. Bartosz Zmarzlik cały rok dominował i powinien mieć szansę wystąpić w turnieju, nawet jeśli złamał regulamin. W żaden sposób nie zyskał przewagi nad rywalami, więc nie miało to nic wspólnego z jego dokonaniami sportowymi.

- Gdyby ktoś wykazał odrobinę dobrej woli, to przecież już podczas kwalifikacji można było dać Polakowi zapasowy plastron. Trzy minuty roboty i wszyscy byliby zadowoleni. Moim zdaniem kibice zostali zrobieni w konia, a najbardziej współczuję tym, którzy pojechali do Vojens oglądać Zmarzlika. Jestem przekonany, że oni jeszcze długo będą mieli wstręt przed oglądaniem GP. Wszyscy mieliśmy prawo, by walka o mistrzostwo świata rozstrzygnęła się w sportowej walce. Inny scenariusz to cios dla dyscypliny i kolejna kompromitacja. Utrzymujemy dyscyplinę, a działacze z innych krajów robią z nami, co chcą. Sam pamiętam, jakie mieli miny, gdy musieli wręczać nam złote medale po turniejach DPŚ. Niestety mało znaczymy w międzynarodowym żużlu - dodaje.

Cieślak bardzo krytycznie podchodzi do decyzji promotorów cyklu, ale jednocześnie przyznaje, że część winy ponosi sam mistrz świata.

- W teamie Bartka musieli znać swoje obowiązki i na pewno wiedzieli jaki kevlar jest obowiązkowy podczas Grand Prix. Wychodzi na to, że w ich teamie jest bałagan i nikt nie kontroluje tak ważnych spraw. Nie wiem, jak można nie wrzucić do busa odpowiedniego kevlaru. W tej sprawie wszyscy są winni. Kara powinna być surowa, ale tylko finansowa - przyznaje były selekcjoner reprezentacji Polski.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Kowalski, Woryna, Zmora [CAŁY ODCINEK]

Czytaj więcej:
Trener reprezentacji Polski reaguje na wykluczenie Zmarzlika
"Dziadostwo". W sieci zawrzało po wykluczeniu Polaka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty