W Opolu padła obietnica. Kowalski chyba jej nie przemyślał

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Janusz Kowalski
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Janusz Kowalski

- Kolejarz Opole to wspaniały klub żużlowy, wielka duma całego Opola - mówi Janusz Kowalski, który widzi II-ligową drużynę w PGE Ekstralidze. Realizacja tej obietnicy graniczy obecnie z cudem.

Kampania wyborcza to okres, kiedy politycy chętnie pojawiają się na stadionach, bo kibice to najczęściej ogromna grupa potencjalnych wyborców. Ledwie kilka miesięcy temu skompromitowany poseł Łukasz Mejza zjawił się na konferencji prasowej Falubazu Zielona Góra, bo obiecał klubowi "wagony pieniędzy", a sponsorem tytularnym drużyny została Enea.

Janusz Kowalski stawia na żużel

Teraz przy żużlu pojawił się inny z polityków Zjednoczonej Prawicy Janusz Kowalski. Wiceminister rolnictwa podczas wizyty na Opolszczyźnie przytakiwał, gdy wojewoda opolski mówił, że miejsce OK Bedmet Kolejarza Opole jest w PGE Ekstralidze. Deklaracja była o tyle zaskakująca, że ekipa od lat ściga się na najniższym szczeblu rozgrywek, a stadion przy ul. Wschodniej trąci myszką i nie spełnia ekstraligowych wymogów.

- Kolejarz Opole to wspaniały klub żużlowy, wielka duma całego Opola. Ja sam byłem i jestem wielkim kibicem tego klubu - powiedział Kowalski. Część fanów wytknęła mu natychmiast, że nie przekłada się to na wizyty na stadionie, bo w ostatnich latach próżno było szukać polityka Suwerennej Polski na trybunach podczas meczów 2. Ligi Żużlowej.

ZOBACZ WIDEO: Tak walczy się w finale PGE Ekstraligi! Szalony bieg Łaguty

Wraz z wiceministrem rolnictwa ambitną wizję rozwoju Kolejarza kreślił wojewoda opolski. - Opolszczyzna zasługuje na to, żeby mieć mocny w Ekstralidze kwalifikowany klub żużlowy. Myślę, że niebawem dojdzie już do zakomunikowania takich pozytywnych informacji dla tego klubu - powiedział Stanisław Kłosowski. W tym momencie Janusz Kowalski stał z boku i przytakiwał na słowa wojewody.

Kibice słowa polityków odebrali jako zapowiedź, iż sponsorem Kolejarza zostanie państwowa spółka PKP Intercity Remtrak. Okazuje się jednak, że żadne rozmowy ws. sponsoringu pomiędzy stronami się nie toczą. Czy była to zatem czysta kiełbasa wyborcza?

- Żaden polityk nie powinien się tak wypowiadać. Żużel to jest sport. Jak polityk może deklarować, że jakiś klub znajdzie się w PGE Ekstralidze? Dlaczego też chce decydować o tym, które spółki Skarbu Państwa mają sponsorować dany zespół? I najważniejsze, pan minister Kowalski jest w rządzie od tylu lat, to dlaczego do tej pory nie załatwił tych pieniędzy dla Kolejarza? Dlaczego przypomniał sobie o nim dopiero w kampanii wyborczej? - pyta Marta Półtorak, przedsiębiorca, właścicielka kilku firm, a w przeszłości prezes i główny sponsor Stali Rzeszów.

Wybory nadchodzą. Kibice powinni uważać

Półtorak zwraca uwagę na to, że takich wystąpień do 15 października będziemy mieć coraz więcej, bo obóz rządzący będzie szukał głosów, a spółki Skarbu Państwa w ostatnich latach znacząco zwiększyły wydatki na sport. Często u ich sterów zasiadają osoby związane ze Zjednoczoną Prawicą, dlatego też będą się one angażować w kampanię wyborczą.

- Kibice powinni pamiętać o jednym. Obiecać można wszystko i to w każdym aspekcie życia, to dotyczy nie tylko sportu. Odpowiedzialny polityk nie powinien jednak składać deklaracji, które nie mają później pokrycia w faktach - komentuje była prezes rzeszowskiej Stali.

Przypomina też to, że czasem politycy mogą nie osiągnąć swojego celu. "Mejza wyp********" - takie słowa wybrzmiały w sali konferencyjnej zielonogórskiego klubu w marcu 2023 roku, gdy polityk wspierający Zjednoczoną Prawicę pojawił się na konferencji Falubazu. Później Mejzę próżno było szukać na stadionie podczas meczów żużlowych, choć ostatecznie kandyduje on ponownie na posła z 11. miejsca listy PiS w okręgu zielonogórskim.

- To zachowanie fanów mi zaimponowało, bo byli w stanie się odciąć od skompromitowanego polityka. Pokazali, że chociaż obiecał Falubazowi "wagony pieniędzy", to nie zapomnieli o jego wybrykach i kontrowersyjnej działalności poza parlamentem. To było fantastyczne - dodaje.

Kowalski promuje się poprzez sport

Janusz Kowalski nie po raz pierwszy ma styczność ze sportem. Jeszcze w 2016 roku jako wiceprezes PGNiG ds. korporacyjnych, przyczynił się do profesjonalizacji ligi szczypiornistów, a Gwardia Opole została przekształcona w spółkę akcyjną. Później, przy okazji kampanii wyborczej w roku 2019, obiecywał nowy stadion piłkarzom Odry Opole, ale pod warunkiem ich awansu do PKO Ekstraklasy .

- Polityk nie ma własnych pieniędzy - przypomina Półtorak i zwraca uwagę na to, że jeśli spółki Skarbu Państwa wykładają miliony na sport, to odbywa się to czyimś kosztem. Jest też przeciwna temu, by państwowe firmy wspierały konkretne kluby. Jeśli już, to powinny inwestować w całą dyscyplinę albo szkolenie młodzieży.

- Powinniśmy mówić głośno "nie" przekupstwu politycznemu. Wierzę w mądrość kibiców, nie tylko tych z Opola. Wierzę, że nie dadzą się zwieść różnym obietnicom. Polityk może być przychylny danej dyscyplinie, może działać na rzecz sportu, ale najgorzej jak w ogóle się nie zna np. na żużlu, a w kampanii wyborczej nagle pojawia się na stadionie i przedstawia jako kibic - komentuje Półtorak.

Parlamentarny Zespół ds. Promocji Żużla

Co ciekawe, w poprzedniej kadencji Sejmu powstał Parlamentarny Zespół ds. Promocji Żużla. Pojawili się w nim wyłącznie politycy związani ze Zjednoczoną Prawicą - m.in. Przemysław Czarnecki (syn Ryszarda Czarneckiego), Marek Ast, Jan Dziedziczak, Szymon Giżyński i Tomasz Latos.

Z sejmowej strony dowiadujemy się, że zespół spotkał się aż pięciokrotnie. Najpierw, by wybrać prezydium, później by omówić "pilne sprawy organizacyjne", następnie porozmawiać o "perspektywach reaktywacji żużla w Warszawie", omówić kwestie związane ze startem sezonu żużlowego 2017 i podyskutować o turnieju SGP na PGE Narodowym. W pracach zespołu nie uczestniczył Janusz Kowalski.

W poprzedniej kampanii samorządowej Patryk Jaki (również Suwerenna Polska) mówił o tym, że "Warszawę stać na tor żużlowy w nowym miejscu". Wszystko to w nawiązaniu do skomplikowanej sytuacji stadionu Gwardii (leży na terenach zarządzanych przez ABW, znajduje się w opłakanym stanie). Kandydując na urząd prezydenta stolicy, Jaki nie był jednak w stanie wskazać, gdzie w Warszawie mógłby powstać nowy stadion żużlowy. Wyborów nie wygrał, więc problem rozwiązał się samoczynnie.

- Kibice wsłuchując się w różne wiece wyborcze, powinni pamiętać, że wspieranie konkretnego klubu to prędzej zadanie samorządu niż posła czy ministra z Wiejskiej. Jeden parlamentarzysta nie przegłosuje ustawy, która zapewni pieniądze danej drużynie. Posłowie mogą jednak promować sport. Kwestia naszej aktywności, kultury fizycznej jest bardzo ważna. Dlatego wyobrażam sobie, że taki Parlamentarny Zespół ds. Promocji Żużla mógłby po wyborach znów funkcjonować - podsumowuje Półtorak.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Niesłuszna dyskwalifikacja Zmarzlika? Jedna z osób funkcyjnych zabrała głos
- Nie są zainteresowani Nickim Pedersenem. Duńczyk rozczarowany

Źródło artykułu: WP SportoweFakty