Tai Woffinden nabawił się urazu na początku miesiąca - przy okazji turnieju Speedway Grand Prix w Cardiff. Pomimo braku kontuzjowanego trzykrotnego mistrza świata, Betard Sparta Wrocław awansowała do finału PGE Ekstraligi. Na domiar złego wrocławianie stracili Macieja Janowskiego, który złamał nogę przy okazji półfinałowego starcia z toruńskimi "Aniołami" w stolicy Dolnego Śląska.
Bez Woffindena i Janowskiego wrocławianie przegrali pierwszy mecz finałowy z Platinum Motorem Lublin 39:51. Przed rewanżem drużyna z Dolnego Śląska była skreślana przez wielu ekspertów, ale Brytyjczyk podjął się próby powrotu na tor.
- Robię to dla kibiców. Nie powinno mnie tu być - przyznał szczerze Woffinden w rozmowie z Canal+ Sport 5 przed finałem PGE Ekstraligi we Wrocławiu.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik został ofiarą walki działaczy. "Oni dostali małpiego rozumu"
- Jadę wyłącznie dla fanów. Mój stan zdrowia jest jaki jest. Mam siłę tylko w trzech palcach, aby puszczać dźwignię sprzęgła. Trenowałem przed tym meczem i ręka boli mocniej niż wcześniej - dodał jeden z liderów Betard Sparty, pytany o to, czy lekarze udzielili zgodę na jego występ.
Przypomnijmy, że w miejsce Taia Woffindena wrocławianie ściągnęli Charlesa Wrighta. Brytyjczyk miał jednak ogromnego pecha, bo w spotkaniu półfinałowym z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń zanotował upadek, wskutek którego doznał złamania żeber, kręgów szyjnych i obojczyka.
Z tego powodu Wright nie mógł wspomóc ekipy w pierwszym meczu finałowym w Lublinie, gdzie zabrakło też kontuzjowanego Janowskiego. Osłabiona Betard Sparta w pierwszej konfrontacji z Platinum Motorem, głównie za sprawą Artioma Łaguty, Daniela Bewleya i Piotra Pawlickiego, zdobyła 39 punktów. To nie stawia jej w roli faworyta przed rewanżem.
Czytaj także:
- Lech Kędziora zabrał głos ws. przyszłości we Włókniarzu
- Nikt z Włókniarza nie chciał rozmawiać. Zareagował prezes