Żużel. Cegielski przestrzega przed atakowaniem Motoru Lublin

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Mateuszem Cierniakiem, Robertem Lambertem i Wiktorem Lampartem
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Mateuszem Cierniakiem, Robertem Lambertem i Wiktorem Lampartem

- Ataki na Motor Lublin i wytykanie klubowi spółek Skarbu Państwa nie służą całemu żużlowi. Tego nie można sprowadzać tylko do pieniędzy, bo tacy zawodnicy jak Holder czy Lindgren byli dostępni dla większości ekip - mówi ekspert Krzysztof Cegielski.

W niedzielę Platinum Motor Lublin zdobył drugi z rzędu tytuł mistrzowski. Niektórzy twierdzą, że nie byłoby go bez spółek Skarbu Państwa, które od wielu lat wspierają klub. Prezydent Leszna Łukasz Borowiak napisał nawet w mediach społecznościowych, że "Skarb Państwa wygrał tę ligę". Z kolei były prezes Stali Gorzów Władysław Komarnicki dodał, że sukcesy lublinian skończą się wraz ze zmianą władzy w Polsce.

Były żużlowiec, a obecnie ekspert Krzysztof Cegielski nie kryje zdziwienia takimi komentarzami, ale doskonale rozumie też, dlaczego jest ich tak wiele. - To zazdrość. Taka w najczystszej postaci - nie ma wątpliwości menedżer Janusza Kołodzieja.

- Zawsze jednak będę przestrzegać przed takimi atakami, bo decydenci w tych spółkach słyszą takie głosy i bardzo nie lubią negatywnego zamieszania. W ten sposób wypychamy ich z żużla. Za chwilę skorzystają na tym inne dyscypliny, gdzie nie ma takiego hałasu. Lepiej wykorzystywać swoje kontakty, szukać wsparcia dla siebie, niż zazdrościć. Niespecjalnie przekonuje mnie też, że to pieniądze podatników, bo mówimy o spółkach giełdowych. Pieniądze są wypracowane z zysków, więc widzę różnicę pomiędzy takimi środkami, a tymi, które wydaje miasto. Te miejskie środki rzeczywiście są wydane kosztem inwestycji - przekonuje.

- Nie zgadzam się również z opinią, że Motor Lublin i jego sukcesy skończą się wraz ze zmianą władzy w Polsce. Nie porównywałbym tego klubu do innych, które też miały w przeszłości takich sponsorów. Tam w okresie sukcesów nie zostało zrobione wystarczająco dużo, by sprzedać osiągnięcia i zabezpieczyć się też na chudsze lata. Zarządzanie było na zupełnie innym poziomie. W Lublinie tego nie będzie. Oni sobie poradzą, nawet jeśli spółki Skarbu Państwa dostaną za chwilę zakaz wspierania sportu - zaznacza.

ZOBACZ WIDEO: Emil Sajfutdinow mówi o swoim tunerze. Na czym polega jego fenomen?

Cegielski dodaje, że sprowadzanie tegorocznego sukcesu Platinum Motoru tylko do pieniędzy to duże nadużycie, czego najlepszym dowodem są w jego ocenie transfery Fredrika Lindgrena i Jacka Holdera. - Niech inne kluby wyciągają wnioski, bo pieniądze nie jeżdżą. Ta dwójka jest tego najlepszym przykładem. Szwed i Australijczyk nie trafili do Lublina po spektakularnych sezonach. Byli dostępni dla większości ekstraligowych ekip, a jakoś dziwnym trafem odżyli właśnie w Motorze i teraz są w czołówce Grand Prix - stwierdza.

- Sam klub też miał inne pomysły na uzupełnienie składu. To nie jest tak, że prezes Jakub Kępa ma wszystkich, których chciał. Niespodziewanie odszedł przecież Mikkel Michelsen. Nie udało mu się sprowadzić Janusza Kołodzieja, a zapewniam, że szef klubu z Lublina walczył kilka lat. Nie przyszedł też Anders Thomsen, choć negocjacje były zaawansowane. To nie działa zatem tak, że oni mogą mieć, kogo tylko zapragną. Przed tym sezonem poza Bartoszem Zmarzlikiem ich ruchy wcale nie były takie oczywiste, ale z jakiegoś powodu niektórzy żużlowcy zaczęli jechać właśnie u nich - wyjaśnia ekspert.

Niektórzy uważają, że Motor zdominuje ligę w najbliższych latach. Klub zatrzymał najważniejszych zawodników i pozyskał Wiktora Przyjemskiego z Abramczyk Polonii Bydgoszcz, co w ocenie wielu ekspertów sprawia, że walka o złoto nie będzie zbyt ciekawa.

- Wydaje mi się, że dominacji nie będzie, choć uważam, że będą nadal na bardzo wysokim poziomie. W tym roku też mieli bardzo mocny skład, ale nie rządzili od początku. Trafili z formą i kontuzjami, bo na decydującą fazę rozgrywek byli zdrowi. Dopisało im w pewnym sensie szczęście, w które w sporcie jest bardzo ważne. Jeśli nawet jednak lublinianie będą wygrywać kilka lat z rzędu, to nie widzę problemu. Specjalnie mnie to nie martwi. Takie okresy dominacji jednej ekipy zdarzają się w wielu dyscyplinach - podsumowuje Cegielski.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty