[tag=7379]
Fredrik Lindgren[/tag] zna smak medalu Speedway Grand Prix, bo na jego szyi wisiały już dwa brązowe krążki - w 2018 oraz w 2020 roku. W tym sezonie Szwed poprawił swoje najlepsze dotychczas rezultaty i został wicemistrzem globu. Z Bartoszem Zmarzlikiem kwestię tytułu rozstrzygnęli dopiero w ostatnim biegu całego cyklu.
- Jestem zadowolony z tego występu. Nie tylko z tego, że wywalczyłem srebro, choć to był dla mnie priorytet, ale z tego, że świetnie się zaprezentowałem. Na pewno presja i nerwy od kilku dni były ogromne, ale teraz czas na celebrację - mówił po zawodach na antenie Eurosportu.
Szwed nie ukrywał podziwu dla swojego klubowego partnera z polskiej PGE Ekstraligi, który został najlepszym zawodnikiem świata, choć w jednej z rund nie wystartował z powodu dyskwalifikacji. Lindgren wykorzystał to dobrym występem w Vojens, ale do kropki nad "i" zabrakło.
- Chciałbym w przyszłym roku wrócić mocniejszy i wiem, że jestem w stanie to zrobić i znów powalczyć o złoty medal. To był dla mnie bardzo równy sezon i zarazem najlepszy w karierze. Bardzo dobrze czułem się na motocyklu w tym roku, a to było dla mnie bardzo ważne - dodał przed kamerami.
Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy, że brązowy medal wywalczył Martin Vaculik, co jest pierwszym w historii końcowym podium mistrzostw świata dla reprezentanta Słowacji.
Czytaj także:
To może być kluczowe w przypadku Przedpełskiego
Sytuację z juniorami porównał do... grzybów
ZOBACZ WIDEO: Czy kluby płacą zawodnikom? Krzysztof Cegielski zabrał głos