Na początku listopada na portalu WP SportoweFakty pojawiła się rozmowa z Remigiuszem Substykiem, od wielu lat pracującym w polskim żużlu jako sędzia. W tym czasie poprowadził setki różnych zawodów.
Arbiter przyznał, że nie podoba mu się, w jakim kierunku zmierzają kwestie sędziowskie. Powiedział też, że arbitrzy są coraz mniej niezależni, a często zbyt duży wpływ na ich decyzje mają przedstawiciele podmiotów zarządzających. Za przykład użył spotkania Cellfast Wilków Krosno z ebut.pl Stalą Gorzów, zakończonego przy pięknej pogodzie po 9. wyścigu.
Na te słowa zareagowała Główna Komisja Sportu Żużlowego, która odpowiedziała, że nie istnieje problem z wywieraniem nacisków na sędziów. We wtorek opublikowaliśmy artykuł oparty na informacjach od osób dobrze poinformowanych, że coraz więcej osób z władz polskiego żużla rozważa nawet ukaranie sędziego dożywotnią dyskwalifikację. Postępowanie w tej sprawie już ruszyło, a wiele zależy od tego, czy Substyk przedstawi działaczom wiarygodne dowody na poparcie swoich tez. (Więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera z medalem w Grand Prix? Menedżer nie ma wątpliwości
Arbitrem wcześniej wspomnianego meczu był Paweł Słupski, który w trakcie audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee postanowił odnieść się do przebiegu zawodów z maja tego roku. Przyznał on, że przed zawodami ważne decyzje, chociażby o odwołaniu spotkania, są konsultowane z podmiotem zarządzającym. W tym przypadku dedykowanym do kontaktu z sędziami był Leszek Demski.
- Po odbiorze toru, cztery godziny przed meczem, spodziewałem się, że będą problemy z rozegraniem tych zawodów. Jednakże to jeszcze nie przekreśla całkowicie możliwości rozpoczęcia takiego spotkania. Podjęliśmy działania, które miały doprowadzić ten tor do stanu regulaminowego - powiedział wieloletni arbiter.
Po tym czasie istniały cztery scenariusze. Według pierwszego należało rozpocząć próbę toru, a później przeprowadzić mecz. Drugi za to pozwalał na przerwanie spotkania w przypadku pogarszania się stanu toru. Trzeci zakładał, że ruszy próba toru, ale same zawody już nie. Zgodnie z czwartym należało od razu odwołać spotkanie.
- Z podmiotem zarządzającym omówiliśmy regulamin i nie była to żadna oznaka braku niezależności. Aczkolwiek ostatecznie to ja musiałem podjąć decyzję, która w mojej opinii byłaby najlepsza. Nigdy nie spotkałem się, aby ktoś wymuszał na mnie decyzję. W trakcie meczu także nigdy nie konsultowałem się z kimś innym - zdradził Słupski.
Osobiście popiera pomysł, aby na różnych imprezach żużlowych było dwóch sędziów. Wówczas ten główny mógłby liczyć na dodatkowe wsparcie. Co więcej, jest za tym, aby wprowadzać również dodatkowe możliwości, ułatwiających pracę arbitra.
- Są takie stadiony, na których po wyborze odpowiedniej koleiny, sędzia jako jedyny może nie zauważyć zawodnika wjeżdżającego w taśmę, gdyż jest zasłonięty i nie ma możliwości, aby to zauważyć. Z innej perspektywy za to od razu to widać. Oczywiście mamy powtórki, ale trzeba przerwać bieg. A co, jeśli się tego nie zrobi? - zapytał.
Na przeszkodzie wprowadzenia drugiego sędziego może stać ich mała liczba. Paweł Słupski nie ukrywał, że nabory na stażystów się odbywają, ale spora część z nich rezygnuje w trakcie stażu. Wszystko trwa kilka lat, a niektórzy różnie reagują na stres. Zdarzały się nawet przypadki, że szkoleni rezygnowali tuż przed początkiem zawodów. - To z pozoru wydaje się łatwą pracą, ale na wieżyczce jest zupełnie inna perspektywa - podsumował.
Czytaj także:
- Po bandzie: Holder? Sam się ukarał [FELIETON]
- Żużel. Kibice wysłali list otwarty do prezesa PGE Ekstraligi. Uderzają w senatora