"Półtora okrążenia" to cykl felietonów i opinii Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Święta Bożego Narodzenia to okres, gdy przychodzi nam wręczać prezenty, a czasem też niestety rózgi. Gdybym miała mieć jakieś życzenie do świętego Mikołaja, to prosiłabym go o to, aby PGE Ekstraliga i Polski Związek Motorowy słuchały częściej środowiska, klubów i kibiców. Odnoszę bowiem wrażenie, że z tym bywa różnie.
Jeśli zaś chodzi o prezenty, to na pewno chciałabym go wręczyć Tomaszowi Gollobowi. Za to, że mimo sytuacji, w której się znalazł i ogromnego bólu, jakiego codziennie doświadcza, to nadal jest obecny w dyscyplinie. Komentuje mecze w telewizji, udziela się jako ekspert. Myślę nawet, że powinniśmy mocniej docenić Golloba, bo nie zawsze otrzymuje on należny szacunek.
Z całym szacunkiem dla Bartosza Zmarzlika, który już czterokrotnie zostawał mistrzem świata, a Tomasz Gollob - tylko raz, nieco inaczej wyglądała w latach 90. i na początku XXI wieku mapa światowego żużla. Gdybyśmy mieli obecnie pomyśleć o jakichś potężnych rywalach Zmarzlika, to kogo byśmy wymienili? No właśnie. Jest Zmarzlik i długo, długo nikt.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
Tymczasem kiedyś w Speedway Grand Prix mieliśmy Tony'ego Rickardssona, Jasona Crumpa, Nickiego Pedersena, Grega Hancocka i paru innych. Dość powiedzieć, że taka legenda jak Leigh Adams nigdy nie doczekała się tytułu mistrzowskiego.
Tak sobie myślę, że gdyby nie sukcesy Golloba, który napędził popularność żużla w Polsce w latach 90. i przez długi okres ciągnął tę dyscyplinę w pojedynkę, to nie mielibyśmy teraz tytułów mistrzowskich Zmarzlika i takiej hegemonii PGE Ekstraligi. Obecnie realia są jednak takie, że sport żużlowy w wielu krajach został zepchnięty na dalszy plan.
Oczywiście, my lubimy jak Polak wygrywa i cieszą nas kolejne tytuły Zmarzlika. To zrozumiałe, ale to też musi inaczej smakować, niż rywalizacja z ery Golloba. Można nawet powiedzieć, że dobrze, iż w minionym sezonie wyszła na jaw afera z kombinezonem Zmarzlika i jego dyskwalifikacją z GP Danii, bo mieliśmy w ten sposób dodatkowe emocje przed ostatniem turniejem mistrzostw świata. W innym przypadku mielibyśmy "pozamiatane" i bylibyśmy pozbawieni emocji na zawodach w Toruniu.
Czytając, z jakim bólem codziennie mierzy się Tomasz Gollob, jestem pod wrażeniem jego determinacji i uważam, że brakuje nam takich ludzi w środowisku.
Na pewno w roku 2023 wiele osób ze środowiska zasłużyło też na rózgi, niestety. Wolałabym jednak pozytywnie docenić taką wybitną postać, jak Tomasz Gollob, stąd też mój świąteczny apel - nie zapominajmy o ikonach tego sportu. Walka Tomasza z bólem każdego dnia, jego cierpienia - nie każdy by to wytrzymał.
Czytaj także:
- Przed nim najważniejszy sezon w karierze. Stawia sobie ambitne cele
- Krzysztof Cegielski nie chce Janusza Kołodzieja w Grand Prix?