Żużel. Wszyscy porównują go do utytułowanego ojca. "Najtrudniejsza rzecz, z którą musiałem sobie radzić"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Paco Castagna
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Paco Castagna

Armando Castagna aż dwanaście razy sięgał po tytuł Indywidualnego Mistrza Włoch. Dziś jego śladami podąża Paco Castagna, który choć należy do czołówki speedwaya w swoim kraju, to na razie tylko dwa razy sięgnął po złoty medal na krajowym podwórku.

Paco Castagna jest kontynuatorem rodzinnych tradycji w czarnym sporcie. I to właśnie z tego powodu jego wejście w żużel nie było łatwym zadaniem, bo na każdym kroku od najmłodszych lat musiał mierzyć się z porównaniami do ojca - Armando.

- Kiedy byłem dzieckiem, to tata był gościem, który odnosił sukcesy na torze. Był znany z tego, że jeździł naprawdę bardzo twardo, a ja nie jestem tego typu zawodnikiem. Przez wiele lat ścigał się na solidnym międzynarodowym poziomie, więc wiele osób próbuje mnie z nim porównywać. To najtrudniejsza rzecz, z którą musiałem sobie radzić - wyznał Paco Castagna w rozmowie ze "Speedway Starem".

Tak też było w momencie, kiedy Paco Castagna pierwszy raz udał się do Wielkiej Brytanii. Jego ojciec na Wyspach jeździł przez ponad piętnaście sezonów i reprezentował barwy Kings Lynn Stars, Ipswich Witches, Reading Racers, Eastbourne Eagles, Oxford Cheetahs, czy Poole Pirates.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

- Kiedy trafiłem do zespołu z Ipswich, a później do Sheffield, to zawsze byłem "synem Armando". Wszyscy spodziewali się, że to właśnie jego zobaczą na torze. Musiałem włożyć dużo pracy w to, aby przejść przez to wszystko mentalnie, aby uzyskać pomoc od psychologów, by to przezwyciężyć. To, co ja nazywam problemem. To też jest kwestia tego, że to trudny sport. W tej jednej minucie musisz przestać myśleć o tym, co jest mało ważne. Trzeba skoncentrować się na tym, co jest na torze, więc czasem potrzeba do tego pomocy osoby z zewnątrz - dodał żużlowiec.

Paco Castagna nie ukrywa, że jego ojciec jest dla niego wzorem sportowym i pewnego rodzaju wyznacznikiem, ile można osiągnąć. Armando Castagna na krajowym podwórku aż dwanaście razy zostawał mistrzem. Jego latorośl zdołała na razie dwa razy osiągnąć ten cel.

- Muszę osiągać "liczby", zdobywać mistrzostwa. Przeszedłem dużo pracy, zaakceptowałem to, co do tej pory osiągnąłem, ale muszę pracować ciężej, aby osiągnąć dobre wyniki. Mógłbyś dać motocykl mojemu tacie, a on znów wygrywałby wyścigi. To pokazuje mi, że wciąż mam wiele do zrobienia. W głębi duszy czuję, że mogę zrobić wiele rzeczy dużo lepiej, ale to też wywiera na mnie większą presję - skomentował.

Czytaj także:
1. Stracił życiową szansę odmawiając polskiemu klubowi. Miał inne priorytety
2. Zabrakło mu wiary w samego siebie. W polskim klubie czuł się jak w domu

Komentarze (0)