Regulaminowa nowość po raz pierwszy zostanie sprawdzona przy okazji turnieju Speedway Grand Prix w Warszawie. Kwalifikacje na PGE Narodowym odbędą się w piątek (10 maja). Zgodnie z nowym formatem, żużlowcy zostaną podzieleni na cztery grupy i w każdej z nich będą walczyć o uzyskanie jak najlepszego czasu jednego okrążenia.
Podobnie jak do tej pory, zawodnicy będą mieć dwie minuty na uzyskanie kwalifikacyjnego czasu i będą się znajdować na torze w tym samym czasie. Najszybszy żużlowiec z danej grupy uzyska awans do wyścigu sprinterskiego.
W wyścigu sprinterskim spotka się zatem czterech zawodników. Jego zwycięzca otrzyma cztery dodatkowe punkty do klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Zdobywca drugiego miejsca - trzy punkty, trzeciego - dwa punkty i ostatniego - jeden punkt.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o odejściu Pedersena. To dlatego GKM nie przedłużył kontraktu z Duńczykiem
Zwycięzca sprintu zyska też możliwość wyboru jako pierwszy numeru startowego na główny turniej Grand Prix, który rozegrany zostanie następnego dnia. Później wyborów dokonywać będą kolejni zawodnicy w oparciu o wyniki wyścigu sprinterskiego, jak i wcześniej rozegranych kwalifikacji.
Nowy format zostanie wprowadzony również przy okazji GP Wielkiej Brytanii w Cardiff. Natomiast w przypadku pozostałych turniejów Grand Prix nadal będziemy mieć do czynienia z tradycyjnymi "czasówkami", które miały miejsce w roku 2023. Oznacza to, że szesnastu żużlowców uszeregowanych będzie w oparciu o czas jednego okrążenia. Najszybszy zapewni sobie możliwość wyboru numeru startowego jako pierwszy. Nie będzie jednak mógł liczyć na dodatkowe punkty do klasyfikacji SGP.
- Chcemy zaoferować fanom oglądającym zawody na stadionach i przed telewizorami coś więcej. Wyścigi sprinterskie sprawiają, że kwalifikacje zyskują na znaczeniu. To będzie zupełnie inna sesja, bo wszystko będzie zależeć od tego, kto najszybciej rozpędzi motocykl. Będzie się liczyć umiejętność takiego ustawienia maszyny, by już na samym początku była ona piekielnie szybka - powiedział Phil Morris, dyrektor wyścigowy SGP.
- Kolejnym testem dla zawodników będzie rywalizacja czwórki najszybszych. Kto najlepiej poradzi sobie z tym obciążeniem mentalnym? Ten, któremu się to uda, może sobie zapewnić cztery dodatkowe punkty do klasyfikacji generalnej SGP. Jeden sprint to 10 "oczek" do rozdania, co może mieć ogromne znaczenie dla walki o tytuł. Może to zadecydować o tym, czy dany zawodnik zostanie mistrzem świata, czy nie - dodał Morris.
Brytyjczyk wierzy, że każdy z szesnastu żużlowców będzie miał takie same szanse, aby odnieść sukces w sprintach. - Warunki będą dla wszystkich identyczne, niezależnie od grupy. Wierzymy, że taki podział będzie bardziej sprawiedliwy niż po prostu dopuszczanie czterech najszybszych do wyścigu sprinterskiego. Gdybyśmy nie dokonali podziału na grupy, mogłoby się okazać, że do sprintu weszliby zawodnicy, którzy wyjechali na tor w momencie, gdy tor był dla nich nieco korzystniejszy. Jak wiemy, nawierzchnia potrafi się zmieniać z biegu na bieg - podsumował dyrektor SGP.
Przypomnijmy, że w czwartek ogłoszono inną nowość w mistrzostwach świata - począwszy od sezonu 2024 kwalifikację z GP Challenge do przyszłorocznego cyklu otrzymywać będzie aż czterech zawodników. Dotąd awans zapewniona miała trójka najlepszych.
Czytaj także:
- Nikt się tego nie spodziewał. Doszło do ważnej zmiany w Grand Prix!
- Znamy kalendarz PZM na sezon 2024. Pierwsze zawody 30 marca!