Żużel. Dosadnie mówi o kasie z telewizji. "Rozejdzie się między palcami"

Materiały prasowe / Tomasz Rosochacki/Wybrzeże Gdańsk S.A. / Tadeusz Zdunek
Materiały prasowe / Tomasz Rosochacki/Wybrzeże Gdańsk S.A. / Tadeusz Zdunek

Tadeusz Zdunek od lat dba o gdański żużel. W trakcie wywiadu dla WP SportoweFakty członek zarządu Energi Wybrzeża odniósł się m.in. do nowego kontraktu telewizyjnego w Metalkas 2. Ekstralidze czy kwestii pozyskania sponsora tytularnego rozgrywek.

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Za sprawą nowego kontraktu telewizyjnego każdy klub Metalkas 2. Ekstraligi mają dostać milion złotych na rok. Co pan sądzi o wysokości tego wsparcia?

Tadeusz Zdunek, członek zarządu Energi Wybrzeża Gdańsk: Kluby wydadzą o milion złotych więcej na zawodników. To tak samo, jak pojawił się pierwszy duży kontrakt telewizyjny w PGE Ekstralidze - wtedy też powiedziałem, że o tyle wzrosną wydatki na zawodników. I tutaj będzie identycznie. Od razu zacznie się przekupowanie zawodników coraz większymi kwotami. Te pieniądze nic klubom nie pomogą. Kluby ekstraligowe mają problemy finansowe i tak samo będzie tutaj. Te środki finansowe po prostu rozejdą się między palcami.

Pojawił się też sponsor tytularny rozgrywek. Jak pan postrzega ten ruch?

Ja czy Witek Skrzydlewski więcej wydajemy na swoje drużyny, niż tutaj Metalkas na całe rozgrywki. Tłumaczone to jest tak, że drużyna jest bardziej medialna niż całe rozgrywki. No nie wiem, nie jestem marketingowcem, żeby mieć tutaj pełną wiedzę. Nie są to jednak pieniądze, które rzucają na kolana. Jeżeli podzielimy to na wszystkie kluby, są to niewielkie środki. Pokazuje to, że przez spółką zarządzającą rozgrywkami oraz klubami jeszcze dużo pracy, aby zwiększyć wartość marketingową całej ligi.

A jak generalnie Wybrzeże Gdańsk stoi pod kątem finansowym? Jesteście spokojni o te sprawy?

Cały czas szukamy. Przez osiem ostatnich lat - ze względów politycznych - sport w Gdańsku był pomijany i nie był wspierany przez żadne firmy państwowe. Mam nadzieję, że teraz trochę te firmy się na nas otworzą. Za nami naprawdę osiem lat posuchy. W końcówce rządów poprzedniej ekipy coś zaczęło się zmieniać i dołączyła do nas Energa z Grupy ORLEN. Nie liczymy na jakieś wielkie pieniądze, ale grosz do grosza i coś się uzbiera.

Ile będzie wynosić wasz budżet na sezon 2024?

Ponad 5,5 miliona złotych.

Zawodnicy otrzymują coraz większe wynagrodzenia - czy jest to jeden z problemów dzisiejszego żużla?

To jest bardzo hermetyczny sport. Tych zawodników czy tunerów jest mało. Jeżeli w tej chwili są większe pieniądze, to idą one do tunerów czy producentów części... Ja nie rozumiem, dlaczego silnik do motocykla żużlowego kosztuje około 30 tys. zł. To jest dla mnie niepojęte. Cały motor motocrossowy - powiedzmy "450" - kosztuje 60 tys. zł i ma skrzynię biegów, hamulce, bardzo drogie zawieszenie czy też różne inne rzeczy dodatkowe, których nie ma motocykl żużlowy.

Silnik żużlowy ma prościutką konstrukcję - jest prosty jak konstrukcja cepa. Akurat trochę mam o tym pojęcie, bo z zawodu jestem konstruktorem silników. To jest naprawdę bardzo prosty silnik. Wprowadzają jakieś ulepszenia, one głównie mogą dotyczyć głowicy. Można odciążać tłoki czy korbowody. Jakichś generalnych modyfikacji nie można jednak zrobić. Co tam kosztuje tyle pieniędzy? Nie mam pojęcia...

Co jest nadrzędnym celem Wybrzeża Gdańsk na sezon 2024?

Nie przegrać meczu na początku. Zawsze rozpoczynaliśmy fatalną serią, a teraz chcemy tej serii uniknąć i w końcu ruszyć normalnie.

A bardziej długofalowo?

Ciężko powiedzieć. To wszystko jest tak nieprzewidywalne... W tej chwili ta Metalkas 2. Ekstraliga jest bardzo wyrównana. Oprócz jednego zespołu, który jest troszkę słabszy, każdy może być pierwszy, ale i ostatni.

Jeżeli chodzi o wasze ruchy kadrowe, to z którego jest pan najbardziej zadowolony?

Ze wszystkich. Jeżeli weźmiemy pod uwagę Krzyśka (Kasprzaka - dop. red.), to on bardzo lubi gdański tor. Postanowił, że tutaj się odbuduje. Iversen jest solidnym zawodnikiem na średnią biegopunktową na poziomie 2,000. Od wielu lat robi taki wynik. Może teraz zrobi wyższy. Tonder zawsze w Gdańsku robił dużo punktów. Gdzie indziej mógł jechać gorzej, ale w Gdańsku zawsze szło mu dobrze. Jest więc szansa, że też będzie punkty łapał.

Ostatnie lata w wykonaniu Krzysztofa Kasprzaka nie były rewelacyjne. Mówi pan, że w Gdańsku chce się odbudować...

No lubi ten tor, zawsze lubił tu jeździć i tutaj chce wrócić do formy.

Ale rozmawialiście, co można u niego pozmieniać i poprawić, żeby odzyskał dawny blask?

To jest bardzo doświadczony zawodnik, więc wie, co robić. Mnie zawsze żużel kojarzy się ze skokami. Dany zawodnik nie skacze, nie skacze, aż nagle przełamie się i to się zmienia. Albo jest dobrze i nagle przestaje skakać. Tak samo jest na żużlu. Dany zawodnik jeździ, jeździ i nagle z jakichś przyczyn nie wygrywa, a potem nagle idzie do góry i zwycięża. To wszystko jest jednak jedną wielką niewiadomą.

Ma pan jakieś obawy związane z sezonem 2024?

Nie, nie mam żadnych obaw.

Dziś - moim zdaniem - prowadzenie klubu żużlowego jest dużym wyzwaniem. Na pewno nie brakuje trudności. Czy mimo to jest pan spokojny o przyszłość gdańskiego speedwaya?

To zależy od bardzo wielu czynników. Naszym największym problemem jest stadion i dużo zależy od tego, jak miasto podejdzie do tego tematu. Na razie przeprowadzane są bieżące remonty, ale generalnie nie mamy np. porządnej wieży sędziowskiej. To jest ważne, żeby władze Gdańska życzliwiej spojrzały na drugi najpopularniejszy sport w tym mieście.

A są jakieś nadzieje, że coś pod tym kątem mocniej się poprawi?

Niby nasz stadion ma być ujęty w planach, ale kiedy dokładnie? Ciężko powiedzieć. Na razie bardziej skupiają się na takim bieżącym poprawianiu tej infrastruktury

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Czytaj także:
"Osiągnąć chociaż 10 procent tego co Hancock". Niespełnione marzenie młodego zawodnika
Rekordowy wzrost umowy w 2. Ekstralidze. Wartość kontraktu wyższa o 600 procent!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty