Były prezes żużlowego klubu Kolejarz Rawicz i jeden z założycieli sortowni śmieci Metalika Recycling od blisko czterech miesięcy przebywa w łódzkim areszcie i raczej nie ma co liczyć na szybkie opuszczenie tego miejsca. Sprawa wciąż jest uznawana za rozwojową, a ewentualne zwolnienie jednego z głównych podejrzanych mogłoby dość mocno utrudnić śledztwo.
Ostatecznie biznesmenowi postawiono zarzut z art. 258 par. 1 Kodeksu Karnego, czyli oskarżono go o udział w zorganizowanej grupie albo związku mającym na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego. Teraz grozi mu nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jest już niemal pewne, że sprawa nie zakończy się w najbliższych miesiącach, a możliwe jest przedłużenie śledztwa nawet o rok. Tylko w ostatnim miesiącu postawiono poważne zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej sześciu osobom, a cztery z nich zostały osadzone w areszcie.
ZOBACZ WIDEO: Być albo nie być. Sezon prawdy dla Przemysława Pawlickiego
- W sprawie jest aktualnie 51 podejrzanych, a 20 spośród nich jest tymczasowo aresztowanych. Na pewno sprawa nie zakończy się w najbliższym czasie. Śledztwo obejmuje działalność przynajmniej 700 podmiotów zajmujących się gospodarowaniem odpadami. Można więc łatwo policzyć, że nawet gdybyśmy uznali, że do tej pory zatrzymaliśmy po jednej osobie z każdego podmiotu, to i tak nie jesteśmy nawet w 10 procentach śledztwa - mówi nam prokurator Krzysztof Bukowiecki, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Stał się znanym sponsorem w całej Polsce
Sławomir K. czerpał z tego tytułu prowadzenia firmy zajmującej się odpadami na tyle duże zyski, że z czasem stał się znanym sponsorem sportu w regionie, a logo przedsiębiorstwa pojawiało się na strojach przedstawicieli wielu dyscyplin. Jego flagowym projektem był jednak przede wszystkim żużlowy klub Kolejarz Rawicz. W ciągu dwóch lat zaangażowania, K. wydał na rozwój tego ośrodka przynajmniej kilka milionów złotych.
Zasłynął w tym czasie z wulgarnych wypowiedzi, a także tym, że podczas jednego z meczów, jeżdżąc polewaczką, miał pokazywać fanom drużyny przeciwnej środkowy palec. Taki frywolny styl zjednał mu sympatię lokalnych kibiców, ale pod koniec jego działalności i oni odwrócili się od niego.
Ostatecznie całego jego zaangażowanie niewiele dało, bo klub nie zdołał awansować choćby do 2. Ekstraligi, a chwilę po zatrzymaniu K. klub z powodu kłopotów finansowych nie zgłosił się do rozgrywek w sezonie 2024.
Dementował plotki o problemach z prawem
Problemy z płynnością finansową, a przede wszystkim dostępnością prezesa, zaczęły się już w lipcu ubiegłego roku. Zawodnicy nie otrzymywali wynagrodzeń, a z klubem rozliczali się… sprzętem. Sam K. zaczął znikać na wiele tygodni i nie było z nim kontaktu. Gdy z kolei się pojawiał, to dementował plotki o problemach z prawem i zapewniał, że to tylko wakacje.
Dziś śledczy uważają, że Sławomir K. mógł być ważną częścią zorganizowanej grupy przestępczej, która zarabiała gigantyczne pieniądze na nielegalnym obrocie odpadami. Szczegóły śledztwa na razie objęte są tajemnicą.
- Prokurator będzie próbował finalizować poszczególne wątki, o ile oczywiście będzie możliwe ich wyodrębnienie. W tej sprawie mamy do czynienia z działalnością zorganizowanych grup przestępczych, więc sprawa jest bardzo obszerna. Aktualnie skierowany został wniosek do Prokuratury Krajowej o przedłużenie czasu śledztwa do końca roku. Może się okazać, że to jednak nie koniec. W takich sprawach tworzą się tzw. łańcuszki, a zajrzenie do jednego dokumentu powoduje wykrycie kilku kolejnych nieprawidłowości - mówi Krzysztof Bukowiecki, rzecznik prasowym Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Probierz podjął decyzję. Awaryjne powołanie na mecz z Walią
Kot: Sukces stał się moim przekleństwem