Tak duży odpływ państwowych pieniędzy z żużla to między innymi efekt kłopotów finansowych Grupy Azoty i decyzji władz tej spółki dotyczącej obcięcia wydatków na sponsoring sportu. Najwięcej straciła na tym żużlowa Unia Tarnów, gdzie wartość wsparcia sięgała nawet 3,5 mln złotych. Nic więc dziwnego, że przyszłość tego ośrodka stanęła pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie drużynie udało się wystartować w rozgrywkach Krajowej Ligi Żużlowej.
Dodajmy, że zmiany w polityce finansowania sportu ogłosiła także niedawno Enea, na czym najmocniej straciła Polonia Piła, której ubyło 30 proc. tegorocznego budżetu. W mniejszym stopniu oberwały kluby z Zielonej Góry, Poznania, Gorzowa Wielkopolskiego czy Leszna.
- Stało się bardzo źle. Nie sądziłem, że pójdzie to aż tak po bandzie. Uważałem, że lobby żużlowe w obozie rządzącym okaże się silniejsze - mówi nam Ryszard Czarnecki.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
Europoseł PiS kreśli czarny scenariusz dla żużla. Jego zdaniem nie skończy się na kwocie 7,5 mln, które już straciła dyscyplina. - Nie chcę krakać, ale wydaje mi się, że nadciąga fala cięć. Słyszałem o kolejnych spółkach Skarbu Państwa, które także rozważają przykręcenie kurka. Nie będę jednak wskazywać palcem, bo to może tylko pomóc w odebraniu tych środków, a ja chcę, by w żużlu zostało ich jak najwięcej. Ten proces trzeba zatrzymać - zaznacza.
- Apelowałbym o opamiętanie. Nie ma sytuacji, których nie można odwrócić. Powinna nastąpić refleksja, bo doszło do wylania dziecka z kąpielą. Naprawdę nie jest ważne, kto dawał, tylko komu. Jeśli ktoś ma z tym problem, to niech teraz wspiera pod innym szyldem. Oczywiście, można się pocieszać, że nie chodzi tylko o żużel, bo problemy ma też siatkówka kobieca w Policach. Piłkarskie kluby takie jak Ruch Chorzów czy Raków Częstochowa też nie dostaną środków na budowę stadionów, ale to marne pocieszenie - dodaje.
Wielu żużlowych działaczy za odpływ pieniędzy z państwowych spółek obwinia senatora Władysława Komarnickiego, który najgłośniej mówił o konieczności zmiany zasad finansowania sportu. Sam zainteresowany odpierał te zarzuty w magazynie PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty.
- Źle się stało, że pan Komarnicki podjął taką aktywność. Wylał dziecko z kąpielą. Mówił wiele o Motorze Lublin, posługiwał się ich przykładem, a tam żadnej redukcji nie ma. Tymczasem kilka klubów straciło, a wiem, że w kolejce są następne. W żużlu mamy mniej pieniędzy. Chciałbym, żeby był to proces odwracalny, ale wielkim optymistą nie jestem. Dobra sportu niestety znika - podsumowuje Czarnecki.