18 kwietnia 2015 roku - to właśnie wtedy po raz pierwszy zorganizowano turniej Grand Prix w Warszawie. Zawody przebiegały w atmosferze skandalu, a wszystko z uwagi na problemy z torem i maszyną taśmy startowej.
W kolejnych latach było już znacznie lepiej. Niestety, ani jeden z turniejów na PGE Narodowym nie zakończył się triumfem Polaka. Czy tym razem będzie inaczej? Leszek Tillinger uważa, że jest to możliwe.
- Choć Grand Prix w Warszawie organizowane jest już długo, to jeszcze nigdy na najwyższym stopniu podium nie stanął Polak. Myślę, że w tym roku ogromne szanse na wygranie zawodów ma Bartosz Zmarzlik - powiedział były prezes Polonii Bydgoszcz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Jego prognoza brzmi naprawdę optymistycznie. Wszystko dlatego, że w finale widzi nie tylko Bartosza Zmarzlika, ale i Dominika Kuberę.
- Myślę, że może dojść do takiej sytuacji, że w finale Grand Prix w Warszawie pojedzie dwóch Polaków. Oprócz Zmarzlika, stawiałbym również na Dominika Kuberę. Moim zdaniem ma on spore szanse na dobry wynik - dodał. - Pozostali Polacy - moim zdaniem - powinni sobie poradzić całkiem nieźle. Czeka ich jednak duże wyzwanie. Będzie trudno - kontynuował.
W Chorwacji na podium stali Jack Holder, Jason Doyle i Fredrik Lindgren. Wydaje się, że w Warszawie również mogą być groźni.
- Podzielam to zdanie. Uważam jednocześnie, że najwyżej spośród tej trójki stoją notowania Holdera. Jeżeli ktoś miałby pokrzyżować szyki Zmarzlikowi, to właśnie on - podsumował Tillinger.
Turniej Grand Prix w Warszawie przewidziany został na 11 maja. Początek o 19:00.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"
Czytaj także:
> Liderzy Wybrzeża z jasnym celem "Musimy poprawić początki spotkań"
> Niegościnna Njudungarna. Bardzo dobre występy Adriana Gały