Patryk Dudek we wtorek w Częstochowie radził sobie zmiennie. Miewał słabsze wyścigi, ale i taki, w którym udało mu się minąć metę na pierwszym miejscu. Zielonogórzanin na obiekcie przy ulicy Olsztyńskiej notował naprawdę dobre występy, a on sam nie ukrywa, że owal ten jest jednym z tych, gdzie naprawdę lubi się ścigać.
- Śledziłem niektóre mecze Włókniarza w tym sezonie i widać po spotkaniach z Betard Spartą i Orlen Oil Motorem, że ten owal nie jest taki sam, jak przez ostatnie dwa, trzy lata, kiedy tu przyjeżdżałem. Jest bardziej przyczepny niż we wtorek. Żużel jest jednak tak piękny, że w przełożeniach trzeba dużo główkować, aby się dopasować. I choć lubię tu jeździć, a także znam ten tor, to co roku jest dużo szukania, aby zgrać motocykle do danych warunków - powiedział na pytanie WP SportoweFakty.
Dudek na częstochowskim torze szukał różnych ścieżek, by powalczyć o lepszy rezultat. Szczególnie w pierwszym łuku, który tym razem był "wyłączony" z tego, by można było się tam napędzić. - Ta szeroka na pierwszym wirażu wyjątkowo chodziła tylko w trzecim wyścigu po równaniu, a taką przyjemność ma u nas tylko Emil, bo taki ma numer startowy. Ja raczej jestem ustawiony z numerem, gdzie czasem da się pojechać, a czasami nie (śmiech). Cały czas trzeba było jednak ten tor rozszyfrowywać. Kto jedzie z przodu, to jedzie linią, którą ci z tyłu jechać nie mogą, ale tak to jest w naszym sporcie - dodał zawodnik KS Apatora Toruń.
31-latek nie ukrywa, że mógł osiągnąć lepszy rezultat. - Pierwsze dwa biegi były dla mnie problematyczne, bo byliśmy źle przełożeni, ale później było nieco lepiej. Mogę być zadowolony ze swojego wyniku i tego, co osiągnęliśmy z teamem i z tego, co wyciągnęliśmy z tych warunków. Mogę sobie jednak pluć w brodę za ten pierwszy wyścig - stwierdził.
Czytaj także:
1. Zarząd Włókniarza docenił wsparcie i oddanie kibiców
2. Emil Sajfutdinow podważył decyzję sędziego
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski