Żużel. Damian Ratajczak mówi o swojej przyszłości. "Nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Damian Ratajczak w kasku białym
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Damian Ratajczak w kasku białym

- Myślę, że to będzie najcięższy mecz w mojej karierze. Nie miałem okazji brać udziału w finałach we wcześniejszych latach - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty przed spotkaniem z ebut.pl Stalą Gorzów młodzieżowiec Fogo Unii Leszno Damian Ratajczak.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Unia przegrała przedostatnie spotkanie rundy zasadniczej w Lublinie 35:55, jednak wiedzieliście, że ten mecz nie będzie łatwy. W pierwszym biegu zaprezentowałeś się dobrze, walcząc z Bartoszem Bańborem, a łącznie zdobyłeś trzy punkty. Porażka wysoka, jednak w ostatniej części meczu stawiliście przyzwoity opór faworytom. Co możesz powiedzieć o tym spotkaniu?

Damian RatajczakFogo Unia Leszno: Na pewno cieszymy się z tego, że końcówka tego spotkania była lepsza. Ja z mojej strony mogę powiedzieć tylko, że na wejściach w łuki były jakieś dziury. Nie jest mi łatwo jechać po wybojach i nawet lekkich dziurkach po tej kontuzji. Ta moja noga nieco bardziej "odezwała się" po wyścigu juniorskim. Odczuwałem w tym meczu większy ból, ale robię, co w mojej mocy i nie chcę się tym tłumaczyć. Popełniłem więcej błędów, zarówno na starcie, jak i na trasie.

Zrobię wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do ostatniego meczu rundy zasadniczej. Chcę w nim zdobyć jak najwięcej punktów, tyle ile będę w stanie. Staram się z całych sił, jednak ta kontuzja daje mi się we znaki. To były moje trzecie zawody po tym urazie i jest ciężko. Mogłoby być również gorzej, ale samemu liczy się na więcej. Zarówno klub, jak i kibice tego ode mnie oczekują, a ja sam zdaję sobie z tego sprawę.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto

Pamiętając o niedawnej kontuzji, o której wspomniałeś, czy nie było planu na twój czwarty wyścig w spotkaniu w Lublinie i zastąpienie w nim kogoś z podstawowego składu?

Przez chwilę był taki plan. Ta decyzja miała jednak nastąpić po moim drugim biegu. W nim z kolej pojechałem katastrofalnie, więc zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Jak wspomniałem, nie czułem się na motocyklu optymalnie i jakoś super z tym bólem nogi. Nie chcę się jednak tym tłumaczyć, bo w swoim ostatnim moim biegu potrafiłem powalczyć z Jackiem Holderem.

Popełniłem wprawdzie błąd, po którym on mnie wyprzedził, ale ta jazda nie wyglądała tragicznie. Starałem się, jak mogłem, jak już wspominałem. Szacunek też należy się wszystkim chłopakom za to, że potrafiliśmy się odkuć w ostatniej serii, a biegi nominowane również nie były złe w naszym wykonaniu. Pokazaliśmy, że możemy postawić się nawet mistrzom Polski.

Wiemy, jak poważna była twoja kontuzja, ponieważ mówimy o złamaniu kości udowej. Mało kto chyba spodziewał się, że wrócisz tak "szybko" na tor (uraz z 15 maja - przyp. red.), bo to nierzadko kończy się dłuższą przerwą. Jak ogólnie się czujesz? Wspominałeś o tym, że dziurki na torze przeszkadzają i dają w kość. Jesteś jednak z pewnością zdolny do jazdy i dajesz z siebie wszystko, prawda?

Jestem w pełni zdolny do jazdy, bo gdyby tak nie było, to nie fatygowałbym się nawet na treningi, czy na zawody. Ta moja noga bardziej daje mi się we znaki, gdy na torze pojawiają się jakieś nierówności. Ona jest po prostu bardziej osłabiona. Te mięśnie też cały czas rehabilituję na bieżąco, aby je nieustannie wzmacniać. To jest jednak długa, mozolna praca, bo nie ma na to żadnego środka "odczarowującego".

Ta kontuzja była ciężka, a w czasie pierwszych dni w szpitalu myślałem, że w tym roku już nie wyjadę na tor. Robiłem jednak co w mojej mocy i również dzięki dobrej rehabilitacji w firmie OrtoMed Sport w Łodzi doszliśmy do tego miejsca, w którym jestem. Teraz już rehabilituję się w Lesznie, u naszego fizjoterapeuty. Tam również robimy dobrą robotę, żeby tej nodze pomóc.

Damian Ratajczak po kontuzji robi wszystko, aby wrócić do wysokiej formy
Damian Ratajczak po kontuzji robi wszystko, aby wrócić do wysokiej formy

Sytuacja Fogo Unii Leszno jest bardzo trudna - już nie od was wszystko zależy. Musicie wygrać domowe spotkanie z ebut.pl Stalą Gorzów i liczyć na porażki bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Najbliższy mecz będzie zatem dla Byków chyba najcięższym wagowo spotkaniem od wielu sezonów?

Tak, myślę, że to będzie najcięższy mecz w mojej karierze. Nie miałem okazji brać udziału w finałach we wcześniejszych latach. Każdy będzie chciał wygrać to spotkanie i będziemy robić wszystko, żeby tak się stało. Zapewne będzie wyczuwalna atmosfera tego meczu o "być, albo nie być". Przede wszystkim najpierw trzeba zrobić swoje, żeby później liczyć na innych. Jako drużyna przyłożymy się do tego maksymalnie.

Mogę mówić za siebie, ale przez ten tydzień zrobię wszystko, żeby być jak najlepiej przygotowanym na ten niedzielny mecz. Myślę, że chłopacy też mogą to potwierdzić, bo jesteśmy bardzo ambitnymi sportowcami i staramy się mocno, żeby tę Unię utrzymać w Ekstralidze. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało.

Wiemy, że przed wami najważniejszy mecz sezonu. Czy jednak myślałeś o swojej przyszłości w przypadku niepowodzenia i spadku Fogo Unii z PGE Ekstraligi? Czy w kolejnym sezonie spełniałbyś swoją rolę już w innym zespole, ale nadal w najwyższej klasie rozgrywkowej?

Powiedziałem pewne słowa na ten temat, że mam ambicje sportowe, aby jeździć w Ekstralidze. Nie chcę jednak również "dzielić skóry na niedźwiedziu". Dla mnie teraz najważniejsze jest utrzymanie Unii w Ekstralidze. Rozgrywki cały czas trwają i myślę, że nie ma co gdybać. Na to przyjdzie czas. Skończy się sezon i najpierw na pewno będą prowadzone rozmowy z klubem w Lesznie. To jest najważniejsze. Zobaczymy, nie chcę czegoś obiecywać, ani czemuś zaprzeczać. Powiedziałem wcześniej kilka słów w mediach i myślę, że to na tę chwilę wystarczy.

Jesteś wicemistrzem świata juniorów z zeszłego roku, w tym jednak opuściłeś eliminacje przez kontuzję. Nie miałeś zatem szansy powalczyć o to, co w zeszłym roku udało ci się osiągnąć w duńskim Vojens, czyli o medal w cyklu SGP2. Brakuje ci indywidualnego ścigania na najwyższym poziomie?

Żałuję tego, ale sport jest taki, że raz jesteś na górze, a innym razem musisz się na nią wdrapywać. W tym roku po tej kontuzji ja mam cały czas właśnie pod górkę. Staram się i robię wszystko, co w mojej mocy, żeby już było z górki. Wiem jednak, że jest ciężko wchodzić po kontuzji w sezon, gdy wszyscy są "rozjechani". Potrzebuję również czasu i objeżdżenia.

Jest coraz lepiej, bo czuję po sobie, że moja pewność na motocyklu jest coraz większa. Na pewno żałuję i szkoda mi, że nie mogę brać udziału w mistrzostwach świata. Tak jak jednak mówiłem sobie samemu - co ma wisieć, nie utonie. Przede mną jeszcze dwa lata startów jako junior. Mam nadzieję, że kontuzje będą mnie omijały i powalczę o te najwyższe laury.

Czytaj także:
Osłabiona Sparta wygrywa. Wrocławianie zdominowali młodzieżowe zawody
Motor rozbił Unię, ale nadal ma spory margines. "Możemy prezentować się jeszcze lepiej"

Komentarze (0)