Już 25 sierpnia (niedziela) KS Apator Toruń pojedzie z ebut.pl Stalą Gorzów. Będzie to pierwszy ćwierćfinałowy pojedynek PGE Ekstraligi. Czy w tym spotkaniu weźmie udział Emil Sajfutdinow? Tego - przynajmniej oficjalnie - na razie nie wiadomo.
Piotr Baron, zapytany o żużlowca urodzonego w Rosji, był dość powściągliwy i nie chciał mówić o żadnych konkretniejszych prognozach ws. jego powrotu.
- Emil cały czas jest w trakcie leczenia, jest już w Polsce i kontynuuje swoją rehabilitację. Na motocykl wróci wtedy, gdy w stu procentach będzie czuł się dobrze. Takie są właśnie prognozy - powiedział nam krótko.
Tak naprawdę w sprawie powrotu Sajfutdinowa wszyscy nabierają wody w usta. Żadnych konkretnych informacji nie przekazali nam również przewodniczący rady nadzorczej toruńskiego klubu Adam Krużyński i menedżer zawodnika Tomasz Suskiewicz.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Postawa naszych rozmówców może wskazywać na to, że Sajfutdinow nadal potrzebuje czasu na rehabilitację, a to oznacza, że jego występ ze Stalą cały czas stoi pod dużym znakiem zapytania.
Gdyby 34-latka zabrakło w pierwszym ćwierćfinale PGE Ekstraligi, to Apator może znaleźć się w sporych opałach. Tym bardziej, że Stal wie, jak skutecznie ścigać się na toruńskiej Motoarenie - w fazie zasadniczej wygrała tam 50:40. Wtedy Sajfutdinow nie pojechał perfekcyjnie, ale dorzucił do dorobku zespołu osiem punktów z bonusem.
Rosjanin z polskim paszportem jest jednym z liderów "Aniołów". Jego średnia biegopunktowa to 2,200. Jest to piąty wynik w klasyfikacji zawodników startujących w PGE Ekstralidze. Doświadczony żużlowiec zdobywa przeciętnie 11 pkt na mecz.
Wypadek, w którym Sajfutdinow uczestniczył 8 sierpnia, wyglądał koszmarnie (zobacz tutaj >>>). Zawodnik w trakcie meczu na Wyspach Brytyjskich toczył bój o trzy punkty z Jackiem Holderem. Już na prostej przeciwległej do startu drugiego okrążenia Rosjanin z polskim paszportem miał problemy z opanowaniem motocykla, kiedy to najechał w odsypany materiał pod bandą i zaliczył z nią kontakt. Holder to od razu wykorzystał i wjechał przed rywala.
34-latka jednak po raz drugi pociągnęło. Tym razem już nie zdołał opanować motocykla i z impetem wpadł w dmuchaną bandę. Siła uderzenia była na tyle duża, że wyrzuciła ona Sajfutdinowa na środek łuku, gdzie jechał rozpędzony Chris Harris. Brytyjczyk nie miał szans na to, by ominąć rywala i wpadł w niego.
Po raz ostatni o swoim stanie zdrowia Sajfutdinow raportował 10 sierpnia. Informował, że przez kilka dni będzie musiał zostać w Anglii. Wcześniej podawał zaś, że nie ma złamań, ale na jego prawym pośladku pojawiła się rana cięta.
Czytaj także:
> Beniaminek PGE Ekstraligi znów ma się dobrze. Ostatnimi czasy utrzymuje się większość z nich
> Piękne słowa o legendzie Unii Leszno. "Jest z pewnością jednym z bohaterów"