Wielka impreza na Stadionie Śląskim mogła nie dojść do skutku! "Mało kto wierzył"

WP SportoweFakty / facebook.com/SpeedwayEuro / Tor żużlowy na Stadionie Śląskim w Chorzowie
WP SportoweFakty / facebook.com/SpeedwayEuro / Tor żużlowy na Stadionie Śląskim w Chorzowie

W sobotni wieczór na Stadionie Śląskim w Chorzowie rozegrano finał Indywidualnych Mistrzostw Europy na żużlu. Niewiele jednak zabrakło do tego, by wielkie wydarzenie w "Kotle Czarownic" zostało odwołane.

W piątek w środowisku żużlowym pojawiły się niepokojące głosy dotyczące stanu toru na Stadionie Śląskim w Chorzowie, gdzie na sobotę zaplanowano wielki finał TAURON Speedway Euro Championship. Dodatkowo organizatorzy wydarzenia przełożyli porę treningu (w sobotę - dop. red.) z godziny 10 na 15, co tylko podsyciło plotki. A to właśnie od tych jazd miało zależeć to, czy wieczorne ściganie dojdzie do skutku.

Każdy zdawał sobie jednak sprawę z tego, że treningowe i pojedyncze przejazdy to jedno, a rywalizacja w czterech, to coś zupełnie innego. Robert Chmiel pytany przez WP SportoweFakty o to, czy faktycznie istniało ryzyko odwołania turnieju, odpowiedział: - Przed treningiem, kiedy robiliśmy obchód, to mało kto wierzył, że te zawody się odbędą. Później jednak sama jazda nie była na tyle trudna, jak to mogłoby się wydawać. Było fajne ściganie, co prawda nie zabrakło upadków, ale tor był wymagający - powiedział nam reprezentant Polski, który zastąpił w Chorzowie Janusza Kołodzieja.

- Też wątpiłem w to, że pojedziemy. Udało nam się jednak odjechać fajne zawody, choć tor był zdradliwy i nie należał do najbezpieczniejszych - komentował z kolei Bartłomiej Kowalski.

ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji

Zaskoczony tymi słowami był natomiast mistrz Europy Andrzej Lebiediew. Zagadnięty o kwestię ryzyka odwołania wydarzenia był nieco zaskoczony takimi teoriami. Podkreślił jednak, że warunki na chorzowskim owalu były trudne. - Wydaje mi się, że stawka tych zawodów poradziła sobie jednak na tyle, że wyszło fajne widowisko - skomentował reprezentant Łotwy.

- Nie jestem w stanie na gorąco ocenić tego toru. Był jaki był i jechało się na okrągło szukając najlepszych ścieżek - rzekł z kolei Kacper Woryna, który w Chorzowie odebrał brązowy krążek mistrzostw Europy.

Zawodnicy zgodnie podkreślali, że nie warto jednak rezygnować z organizacji zawodów na takich wielkich stadionach, gdzie sypane są tzw. tory jednodniowe. Każdy podkreślał, że kolejne zawody są nauką dla Jacka Gajewskiego i spółki, która odpowiadała za przygotowanie owalu, z której trzeba wyciągnąć wnioski. Za przykład podawano Warszawę, gdzie z roku na rok mamy coraz ciekawsze zawody w ramach Grand Prix.

Komentarze (11)
avatar
różowe majtki
23.09.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Jak człowiek napisał komentarz to został usunięty. 
avatar
Jarzombek
23.09.2024
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Kompromitacja to była nieprofesjonalna relacją tvp sport, zupełna amatorszczyzna 
avatar
monini
23.09.2024
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Ja napiszę o innej kompromitacji jaką było nagłośnienie. Spiker biegał po murawie i coś mówił do ludzi, a jego i tak nie było słychać, bo było tak głośno że szok!!! Ludzie mieli dość!!! Jeśli o Czytaj całość
avatar
absolutnie nikt
23.09.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Najrozsądniejszy okazał się Kołodziej. Obejrzał tor, przejechał jedno kółko i się wycofał. To o czymś świadczy, jakość toru była poniżej krytyki. 
avatar
XXX......
23.09.2024
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Zawody były tak nudne że nawet nie obejrzałem do końca . To tak jakby w Polsce nie było prawdziwych torów żużlowych i trzeba wydawać pieniądze na tworzenie torów jednodniowych nie zastanawiając Czytaj całość