Żużel. "Liczę na dziką kartę". Leon Madsen mówi o poważnych problemach i pechu

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leon Madsen na podium GP Polski w Toruniu
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leon Madsen na podium GP Polski w Toruniu

Na dziewiątym miejscu ukończył Leon Madsen tegoroczny cykl Grand Prix. Zawodnik przyznaje, że w walce o pierwszą szóstkę przeszkodził mu ciężki upadek podczas rundy w Rydze i problemy prywatne. Duńczyk liczy, że teraz dostanie stałą "dziką kartę".

Dwukrotny indywidualny wicemistrz świata (lata 2019 i 2022) przyznaje, że za nim niełatwy sezon w cyklu Grand Prix. Dziewiąte miejsce to wynik sporo poniżej jego oczekiwań. Duńczyk uważa, że bardzo kosztowny okazał się dla niego ciężki upadek, jakiemu uległ podczas dziewiątej rundy w Rydze, co oznaczało absencję tydzień później podczas zmagań w Vojens.

- W Rydze miałem paskudny wypadek i poważny wstrząs mózgu. W poniedziałek wieczorem po turnieju poszedłem na ostry dyżur, ponieważ czułem się bardzo źle. Nie byłem gotowy do jazdy w Vojens. To był pech, bo myślę, że gdybym uzyskał dobry wynik w Vojens, tak jak w Toruniu, to mógłbym znaleźć się w pierwszej szóstce klasyfikacji. Ale jest to, co jest - powiedział Leon Madsen cytowany przez serwis fimspeedway.com.

W tym roku świat żużla dowiedział się także o problemach osobistych Duńczyka, który jest w poważnym konflikcie z byłą partnerką i zarazem matką dwóch jego córek. - Wiele osób mówi o "dzikich kartach", ponieważ ten i tamten zawodnik są kontuzjowani, ale myślę, że zapomniano, przez co przechodziłem w tym roku w życiu prywatnym. To trochę jak kontuzja. To, że udało mi się ścigać, jest wielką sprawą - przyznał żużlowiec.

Madsenowi pozostaje teraz liczyć na otrzymanie stałej "dzikiej karty" na cykl 2025. - W Toruniu pokazałem wszystkim, że wciąż mam to coś, że mogę być na szczycie i ścigać się szybko. Sytuacja prywatna zostanie rozwiązana przed następnym sezonem. Dlatego liczę na "dziką kartę". Wtedy będę mógł wrócić znacznie silniejszy - stwierdził 36-latek, który w ostatnim turnieju sezonu zajął drugie miejsce.
 
ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjny u siebie i słaby na wyjazdach. Lebiediew o błędach

Również na Motoarenie duński jeździec nie miał łatwo w drodze na podium. Podczas jednego z wyścigów zanotował upadek. - Czuję, że pech nadal mnie prześladuje w GP. Udało mi się odbić po tym wypadku i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Jestem bardzo szczęśliwy, że zakończyłem sezon GP na wysokim poziomie. Chciałem wygrać w sobotę, ale nie chciałem znowu jechać do płotu i mieć kolejnego wypadku. Drugie miejsce jest dla mnie trochę jak zwycięstwo - uznał Madsen.

Reprezentant kraju Hamleta czeka na rozwój sytuacji w kontekście przyznawanych zaproszeń. Nie bez znaczenia jest fakt, że Mikkel Michelsen z powodu kontuzji opuścił trzy imprezy, a i tak uplasował się w tabeli wyżej od rodaka. Poważne kłopoty ze zdrowiem dopadły wcześniej Jasona Doyle'a i on również ma prawo czekać na "dziką kartę". Ponadto trzeba zerkać na wyniki GP Challenge, gdzie startować będzie aż trzech rodaków Madsena.

- To był dla mnie bardzo trudny i pechowy sezon, biorąc pod uwagę wszystko, co się dzieje. Mam nadzieję, że wrócę w przyszłym roku. Wiem, że mam wszystko, czego potrzeba, aby tam być i walczyć o medale - powiedział Leon Madsen.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty