Początek sezonu był dla Bastiana Borke bardzo obiecujący. Zawodnik był mocnym punktem swojej brytyjskiej drużyny (Berwick Bandits), z nadziejami spoglądał w kierunku startów w polskiej U24 Ekstralidze. Jednak wszystko przekreślił groźny upadek, który ten zanotował pod koniec maja. Duńczyk wskutek kraksy z Tobiasem Thomsenem doznał zerwania przednich i tylnych więzadeł krzyżowych, uszkodził nerwy oraz naruszył mięśnie w kolanie.
- Był taki moment, w którym autentycznie bałem się, że moja kariera dobiegła końca. To było wtedy, kiedy trafiłem do pierwszego duńskiego szpitala. Myślałem, że wiem, co mi dolega, ale w kraju przekazano mi, że jest znacznie gorzej - wspomina Borke na łamach "Speedway Star".
Zawodnik jakiś czas temu w mediach społecznościowych poinformował, że ma problem z leczeniem, bowiem takowego w Danii podjąć się mogły zaledwie... dwa szpitale. W jednym z nich przeszedł ostatnio operację, która trwała aż osiem i pół godziny.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
"Przebiegła pomyślnie, a Bastian wraca już do zdrowia. Jest w dobrym humorze, bardzo dużo mówi. Kiedy się obudził mówił po angielsku. Teraz czeka go ciężka rehabilitacja, ale na szczęście Bastian jest wojownikiem" - przekazano w social mediach zawodnika znajdującego się w tym roku w kadrze Orlen Cellfast Wilków Krosno.
I choć jeszcze do niedawna stan zdrowia Borke był naprawdę poważny, to ten nie zamierzał kończyć kariery. Wręcz przeciwnie - mimo faktu, że może nie odzyskać pełnej sprawności w nodze, to celem jest powrót do ścigania w 2025 roku.
- Istnieje 60 procent szans, że wszystko się powiedzie i odzyskam 80-procentowy ruch. To był dla mnie trudny okres, ale najważniejsze, że wrócę w przyszłym sezonie. [...] Na razie będę musiał trzy tygodnie leżeć. To dlatego, że przeszczepione nerwy nie mogą być w żadnym ruchu. Mają być wyłącznie rozciągnięte. [...] Nie potrzebuję pełnej mobilności do żużla. Zainwestowałem już w drogie ortezy kolanowe, więc jeśli się rozbiję i uszkodzę kość, to nie naruszę więzadeł i nerwów - dodał.
Borke przyznał, że to pierwszy jego tak poważny uraz. Przez osiem lat miał tylko raz złamaną rękę.
Polski fanklub zawodnika bardzo się martwił o jego zdrowie.