Christian Hefenbrock urodził się w małej mieścinie ok. 30 kilometrów od Wittstock. Od najmłodszych lat wykazywał pasję do sportów motorowych. Jego kariera nabrała tempa już w wieku 14 lat, kiedy zdobył tytuł mistrza Niemiec. Z każdym kolejnym sezonem zbliżał się do krajowej czołówki, święcąc przy tym również sukcesy na arenach międzynarodowych.
W 2006 roku został drugim wicemistrzem - świata i Europy do lat 21. W kolejnym sezonie zadebiutował w Grand Prix z "dziką kartą". Już w pierwszym swoim starcie minął metę na pierwszym miejscu, przywożąc za plecami Mateja Zagara i Tomasza Golloba. W dalszej fazie zawodów dorzucił oczko pokonując Kaia Laukkanena.
Jednym z kluczowych miejsc dla rozwoju Hefenbrocka była Polska. Ścigał się w barwach klubów z Częstochowy, Grudziądza, Bydgoszczy, Opola oraz w łotewskim Dyneburgu, który występuje w polskiej lidze. W 2006 roku świętował z Włókniarzem wicemistrzostwo kraju. Jeździł również w innych ligach - angielskiej, szwedzkiej, duńskiej, niemieckiej. Do tego dochodziły różne turnieje.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
Jak wspomina w rozmowie z maz-online.de, bywały sytuacje, gdy brakowało mu nawet czasu na wynajęcie hotelu, a noce spędzał na lotniskach. Jego codzienność to była nieustanna walka o punkty, liczne wyzwania oraz presja ze strony środowiska sportowego.
- Od jedenastego roku życia byłem entuzjastycznie nastawiony do tej dyscypliny, w wieku 14 lat zostałem mistrzem Niemiec. Pierwsze oferty z zawodowej ligi dostawałem jeszcze będąc w szkole - wspomina w rozmowie z "MAZ+".
Jednak intensywna kariera miała swoją cenę. Doznał licznych kontuzji, w tym około 30 złamań, częstych wstrząsów mózgu, a nawet śpiączki po poważnym wypadku, który niemal doprowadził do amputacji nogi. W końcu, po ponad 20 latach jazdy, zdecydował się ją zakończyć
- Wielu młodych zawodników uległo wypadkom, także tym śmiertelnym lub cierpi na paraplegię. Chociaż zawodnicy mogą wyglądać różnie, to nie wszyscy są z żelaza. Fani nie wiedzą, ile strachu, bólu i potu się za tym kryje - przyznał w wywiadzie Hefenbrock.
Niemiec obrał nową ścieżkę zawodową jako masażysta, wykorzystując doświadczenia ze swojej sportowej przeszłości. W gabinecie w Wittstock oferuje różnorodne zabiegi terapeutyczne i relaksacyjne, czerpiąc z wiedzy, którą zdobył podczas kariery.
Jego podejście wyróżnia się zrozumieniem problemów zdrowotnych i psychicznych, które mogą dotykać sportowców. - Młodzi ludzie myślą, że są dobrzy tylko wtedy, gdy osiągają sukcesy. To niszczy. W efekcie często do 30. roku życia często są całkowicie wypaleni - dodał Hefenbrock.
Były żużlowiec nie pozostawał bierny wobec wydarzeń w Ukrainie. Kiedy za naszą wschodnią granicą rozpoczęła się wojna, to Niemiec wyciągnął pomocną dłoń do mieszkańców tego kraju i zaoferował dach nad głową.