Żużel. Wrócił do macierzystego klubu, by spełniać marzenia. Był to dla niego koniec kariery

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Emil Idziorek
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Emil Idziorek

Brak pieniędzy zmusił go do zakończenia jazdy na żużlu, ale nie odciął się od ukochanej dyscypliny. Dzieli się doświadczeniem i pracuje w roli mechanika.

W tym artykule dowiesz się o:

Żużel nigdy nie należał do dyscyplin kojarzących się z finansowym eldorado. Bez odpowiednich środków pieniężnych trudno myśleć o startach na profesjonalnym poziomie, co boleśnie odczuł Emil Idziorek, były już zawodnik, który postanowił zakończyć karierę z powodu licznych problemów finansowych.

- Sport żużlowy to ogromne pieniądze. Jest to obowiązkowy czynnik, bez którego nie da rady nic zrobić. Bez kasy kończy się właśnie tak jak w moim przypadku. Same chęci i poświęcenie zawodnika to za mało - przyznał w 2013 roku w rozmowie z Jakubem Kacprzakiem dla WP SportoweFakty.

Idziorek zauważył, że coraz wyższe koszty utrzymania sprzętu utrudniają młodym zawodnikom rozwój kariery. On sam przez całą karierę mógł liczyć na wsparcie bliskich, zarówno finansowe, jak i techniczne.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

- Gdyby nie te osoby, skończyłbym szybciej swoją przygodę z czarnym sportem - mówił. Jednocześnie miał pretensję do klubu, w którym stawiał pierwsze kroki. - Żal? Tylko i wyłącznie do klubu, gdzie toczył się dalszy los mojej kariery - przyznał, wskazując na nierówne traktowanie polskich zawodników.

- Zawsze było mówione, że w Ostrowie juniorzy mają tak dobrze i mają zapewnione wszystko, co najlepsze. Szczerze nigdy tak nie było w moim przypadku i innych kolegów. Dlatego być może, że w paszporcie nie mieliśmy wpisane „From Denmark” czy też „From Sweden" - dodał Idziorek.

Ostatnim sezonem w jego karierze był rok 2011, w którym to wrócił do rodzinnego Ostrowa Wielkopolskiego po udanym sezonie w łódzkim Orle. Jak sam wspominał - z macierzystym klubem wiązał się z wielkimi nadziejami i był dumny, że przywdzieje plastron klubu z rodzinnego miasta.

- Każdy dzieciak marzy o czymś takim, by móc być dobrym zawodnikiem w rodzinnym zespole. Mocno się zapożyczyłem finansowo, by zadbać o sprzęt. Na tor wyjechałem o tydzień później niż wszyscy koledzy z niewyleczoną kontuzją nadgarstka, ale nie przeszkadzało to w walce z rywalami. Dobrze się przygotowałem, początek sezonu pokazał, że w sparingach byłem w stanie walczyć z zawodnikami o każdy punkt - skomentował.

Mimo zakończenia kariery, Idziorek nadal pozostaje blisko świata speedwaya. Jak sam podkreśla, adrenalina nigdy nie była mu obca, a jego życie wciąż pełne jest emocji. Wspiera kolegów swoim doświadczeniem w roli mechanika.

Pomimo licznych przeszkód, wychowanek Klubu Motorowego Ostrów nie ukrywa, że żużel to jego ukochana dyscyplina. Podkreśla, że mimo wszystko nie żałuje decyzji o rozpoczęciu kariery.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty