Pomysłodawcą i organizatorem spotkania był dyrektor obiektu Grzegorz Braitenbach. Cała czwórka zaproszonych gości musiała zmierzyć się z całym szeregiem pytań dotyczących sportu żużlowego i życia z nim związanego. Opowiadali oni o plusach i minusach uprawiania speedway'a. Aresztantów interesowało m.in. czy żużlowcy mogą liczyć na duże powodzenie płci pięknej - Niektóre opinie są przesadzone, ale nie ukrywam, że rzeczywiście żużlowcy powodzenie wśród kobiet mają spore. Niektórzy z tego korzystają bardziej, inni mniej... - mówił Mariusz Puszakowski.
Uczestnicy spotkania byli również ciekawi, czy we współczesnym żużlu są zawodnicy, którzy są tzw. "brutalami" - Trudno kogoś takiego wskazać. Żużlowcy szanują się bardziej. Wiadomo, że dzisiaj ja kogoś powiozę w bandę, a jutro może powieźć ktoś mnie. Stracę pół sezonu i sporo pieniędzy. A my musimy zarobić przez sezon na cały rok. Jak nie jeździmy, to trzeba opłacać ZUS, płacić raty leasingowe za samochód, opłacić opał, jedzenie itp. Wychodzi około sześciu tysięcy miesięcznie - odpowiedział popularny "Puzon".
Nie zabrakło również ciekawych historii "z życia wziętych" - W przeszłości niektórzy żużlowcy bywali krnąbrni. Dawniej bywało, że żonę jednego z nich zostawialiśmy w komisariacie w zastaw, a zawodnika, który wcześniej nabroił, braliśmy na mecz - mówił Jan Ząbik. Trener toruńskiego Unibaksu opowiadał również o tym, jak w przeszłości załatwiano sprawy z zawodnikami, którzy prezentowali niebezpieczną jazdę - Kiedyś inaczej załatwiało się te sprawy. Jak jeździłem w latach osiemdziesiątych w Anglii, to gdy ktoś niebezpiecznie pojechał, "rozliczany" był od razu po biegu w parkingu. Dochodziło do samosądów.
Rozmawiano również o konflikcie i napięciu, jakie budzą stosunki pomiędzy klubami z Bydgoszczy i Torunia - U nas nie ma wielkiego konfliktu. Patrzcie, co się dzieje w Zielonej Górze i Gorzowie, tam to dopiero jest wojna. My nie mamy po co walczyć z Polonią, w końcu jesteśmy z tego samego województwa i w interesie jednych i drugich jest to, żeby oba ośrodki były silne - stwierdził najstarszy z klanu Ząbików.
Nie zabrakło też opowieści jak zawodnicy radzą sobie z tzw. stresem przedmeczowym i czym zajmują się poza żużlem. Na koniec uczestnicy spotkania zebrali od czwórki gości autografy. Jeden z więźniów miał możliwość ubrania kevlaru Mateusza Lampkowskiego, z kolei wszyscy zebrani aresztanci zapoznali się z budową motocykla żużlowego.