Do bardzo dużego zamieszania doszło podczas kwalifikacji do 2025 Orlen Oil FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. Zauważono, że czasy podawane na ekranie w przekazie telewizyjnym różnią się od siebie, co wywołało spore zamieszanie. Niestety dla polskich fanów - bohaterem tych wydarzeń był Bartosz Zmarzlik, bo jego najlepszy czas nie został uwzględniony.
Marcelina Rutkowska-Konikiewicz przekazała, że promotorzy cyklu SGP zatwierdzili wyniki, jako poprawne. - Jeżeli mamy na nagraniu w czasie rzeczywistym czas, który nie jest zassany do systemu, jako ten lepszy, a nie jest to przypadek tylko Bartka, to chyba coś jest nie w porządku - przyznał na antenie Eurosportu selekcjoner reprezentacji Polski Rafał Dobrucki.
ZOBACZ WIDEO: "Nas nawet nie słuchają". Lebiediew krytycznie o sędziach
- Uważam, że te kwalifikacje mogły wypaczyć wynik. Nie wiem, być może jest jakieś rozwiązanie, które to wytłumaczy. Ja takiego teraz nie widzę - dodał opiekun Biało-Czerwonych.
Rafał Dobrucki przyznał, że wszystko jest niepotrzebnie komplikowane, a jak przyszło co do czego, to nikt nie potrafił tego udźwignąć.
To druga sporna sytuacja z udziałem Bartosza Zmarzlika w Grand Prix w tym sezonie. Wcześniej, w Landshut, Polaka ukarano przesunięciem na sam koniec w związku ze spóźnieniem na etap wyboru numerów startowych. Żużlowiec w tym czasie... udzielał wywiadów do których jest zobowiązany kontraktem.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)