Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Innpro ROW przegrał na własnym torze 36:53 ze Stelmet Falubazem. Osiągnęliście zatem znacznie gorszy wynik niż na wyjeździe w Zielonej Górze. Jak pan to skomentuje?
Krzysztof Mrozek, prezes Innpro ROW-u Rybnik: Ten mecz ewidentnie nam nie wyszedł. Trzeba powiedzieć jasno, że moment startowy wygrywaliśmy, jeszcze w szczycie pierwszego łuku byliśmy z przodu, ale już dalej szło nam bardzo źle.
Jeśli jedziecie lepiej na wyjeździe, to może przyczyną jest przygotowywanie tak twardego toru? Nie sądzi pan, że czas na zmiany?
Ten temat jest wałkowany cały czas. Kiedy słucham tych wszystkich opinii o naszym torze, to już mnie mdli. Wyjaśnię to zatem bardzo krótko. Przygotowujemy nawierzchnię tak, jak oczekują tego zawodnicy.
ZOBACZ WIDEO: Czas trudnych decyzji. Były prezes wyznał, czego spodziewa się w przypadku Przyjemskiego
Jak oczekują tego zawodnicy czy jak oczekuje Nicki Pedersen?
Pogląd, że ten tor jest robiony tylko pod jednego zawodnika, jest idiotyczny. Szkoda mi już sił i czasu, żeby to komentować. Zapewniam pana, że tory w całej PGE Ekstralidze są robione na twardo. Tak samo było w Zielonej Górze czy wcześniej w Częstochowie. Wszędzie się to praktykuje. Teraz temat znowu odżył za sprawą niezbyt fortunnej wypowiedzi naszego kapitana Maksyma Drabika. Wszyscy zaczynają snuć teorie spiskowe, a to kompletna bzdura. Falubaz wygrał w Rybniku, bo był od nas tego dnia lepszy. Wybierali bardziej optymalne ścieżki i dzięki temu mijali na dystansie. Nam tego brakowało, ale to nie ma związku z nawierzchnią.
Rozumiem zatem, że zmian w sposobie przygotowania toru nie będzie?
Tego nie powiedziałem. Jeśli zawodnicy przyjdą i powiedzą: robimy inaczej, to wtedy zmiany będą. To musi być jednak wypadkowa opinii żużlowców. Zaznaczam, że chodzi o żużlowców, a nie o jednego żużlowca. Bardzo śmieszy i zarazem irytuje mnie natomiast to, że wszyscy przywołują wypowiedź Maksyma, który miał rzekomo narzekać na tor. Tymczasem był najlepszym zawodnikiem zespołu, wszystko mu pasowało! Po zawodach jeszcze długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy na temat nawierzchni. Nie powiedział o niej złego słowa.
Sam wywołał pan kwestię wywiadu Maksyma Drabika, którego udzielił telewizji Canal+. Co sądzi pan o słowach zawodnika, który twierdzi, że w zespole zawodnicy nie mają żadnych relacji, a o wszystkim decyduje pan, a nie trener?
Nie będę panu udowadniać, co się stało, że garbatemu urodziły się proste dzieci. To nie jest czas i miejsce. Zapewniam jednak, że w ROW-ie mamy czytelny podział obowiązków. Wiem, co należy do mnie, a trener jest świadomy, za co odpowiada on. Proszę też zauważyć, że Maksym Drabik to bardzo inteligentny gość i czasami na bardzo tendencyjne pytania dziennikarzy odpowiada tak, żeby was zapędzić w kozi róg.
Przez ostatnie tygodnie media nie pytają o nic innego, tylko o atmosferę w Rybniku. Ten poziom retoryki jest dla mnie beznadziejnie słaby. ROW pojechał całkiem dobry mecz w Zielonej Górze. Dziennikarze nie mieli głównego tematu, więc musieli wymyślić jakiś zastępczy. A ja ciągle panu powtarzam, że u nas jest tak samo, jak w każdym innym klubie. U mistrza Polski też słychać, że jeden zawodnik odchodzi, bo mu coś nie pasuje.
Gdyby Maksym Drabik powiedział, że atmosfera jest dobra, to nie byłoby tematu. Nie sądzi pan?
Atmosfera w ROW-ie jest taka sama jak w każdym innym klubie. Jest po prostu normalna. Poza tym mówiłem już panu tydzień temu, że wałkowanie tego tematu w żużlu jest żenująco śmieszne. Kiedy drużyna wygrywa, to wszyscy klepią się po plecach i mają dobry humor. Wtedy nikt nie narzeka. Gdy są porażki, to każdy ma do siebie jakiś żal i pretensje. Czasami są też nieporozumienia pomiędzy członkami drużyny. Tak to funkcjonuje wszędzie na świecie.
Maksym Drabik powiedział, że nie przespał jednej nocy, kiedy odstawiliście go z trenerem od składu.
Czasami trzeba wychwycić, kiedy ktoś kogoś podpuszcza albo stosuje sarkazm. Gorąco do tego pana namawiam.
Wcześniej namawiał pan do tego, żeby nie robić z Maksyma Drabika durnia, uważnie go słuchać i nie przekręcać jego słów. Spełniam zatem jeszcze pana poprzednią prośbę.
Dokładnie o to prosiłem. Zapewniam jednak, że Maksym czasami podpuszcza, a innym razem w jego słowach jest sarkazm. Gwarantuję, że następna jego rozmowa to będzie już ciut inna wersja. Poza tym przypomnę panu, że jeszcze niedawno dziennikarze zarzucali mu, że nie chodzi do wywiadów. Teraz poszedł do dziennikarzy.
A wszystkich zmartwionych atmosferą w ROW-ie, chcę zapewnić, że nikt się nie bije. Odsyłam też do naszych rybnickich magazynów. To bardzo fajna produkcja. Można zobaczyć, jak rzeczywiście wyglądają relacje wewnątrz zespołu. Żużlowcy, którzy mieli się pozabijać, normalnie ze sobą rozmawiają. Nicki jest energiczny i impulsywny, ale zależy mu na wyniku, więc oddaje całego siebie. W naszym parku maszyn nie ma nudy i to jest fajne. Jeśli chcemy świętego spokoju, to musimy przenieść się ze stadionu do kaplicy wielowyznaniowej.
Rozmawiał Jarosław Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty
Do tego jeszcze Pludra kt Czytaj całość